Rozdział 4

Sobota 9.01.2013

T: Mamo! Mamo!- Pomachał ręką przed twarzą Melanie. Tony miał 7 lat i nigdy nie poznał swojego taty. Zginął w wypadku samochodowym zanim się urodził i zanim Melanie dowiedziała się, że jest w ciąży. Patrząc na niego widziała swojego zmarłego męża Johna. Tony odziedziczył uśmiech po tacie. Mimo braku ojca był wesołym i inteligentnym dzieckiem.
M: Tak, synku?
T: Chce mi się pić.- Oznajmił z uśmiechem.
M: To idź szybko coś sobie wybierz, bo jeszcze mi się odwodnisz.- Z uśmiechem patrzyła jak syn Dzielnie sobie radzi i sam kupuje napoje.
T: Chcesz mamusi łyka?- Podał jej butelkę.
M: Nie, dziękuję. Opowiedz mi lepiej jak podoba ci się w nowej szkole.-
T: No więc...
M: Nie zaczyna się zdania od "no więc"- Poprawiła syna, który robił kolejny łyk soku.
T: Chłopaki są spoko, ale dziewczyny są okropne! Ciągle do mnie mówią i chodzą za mną! - Poskarżył się. Zaśmiała się. Jej chłopiec podobał się już w pierwszej klasie dziewczynkom.
T: Mamo chłopaki graja w nogę... Ja też bym chciał...
M: Jeszcze miesiąc temu mówiłeś, że chcesz grać w koszykówkę.
T: Mamooo! Wszyscy z klasy grają gdzieś w nogę! Proszę cię!
M: Jesteś pewny?
T: Proszę cię! Błagam cię!- złożył ręce jak do modlitwy. Chwilę się mu przyglądała,
M: Myślę, że możemy iść na trening i zobaczy...- Nie skończyła, bo Tony wisiał jej na szyi i dziękował.
T: Jesteś najlepsza!
M: Tyle też wiem. - Cmoknęła go w czoło.
M: Teraz musimy sprawdzić dni i godziny treningów.
T: Poniedziałek i piątek o 17. - Szeroko się uśmiechnął.
M: Ty mały spryciarzu! Wiedziałeś, że się zgodzę!?
T: Tak.
M: Nawet nie próbujesz kłamać. - Zaśmiała się i zobaczyła przy barze znajomą twarz. To była policjantka, z którą rozmawiała. Zamawiała jakieś danie na wynos i rozmawiała przez telefon. Melanie siedziała dość blisko baru i słyszała rozmowę policjantki z kimś przez telefon. Wytężyła słuch.
K: Nate kochanie co sobie życzysz na obiadek? Po co ja pytałam...- Śmiała się do słuchawki. Melanie była pewna, że ta kobieta i Nate są parą. Zrobiło się jej przykro. Nie mogła od niego oczekiwać, że będzie na nią czekać. Poza tym ta policjantka jest ładna.
M: Skończyłeś już jeść?- Zabrała szybko ich rzeczy i pomogła ubrać się synowi.
T: Jeszcze picie.
M: To bierz je do ręki i chodź. - Wyciągnęła w jego stronę rękę, którą chłopiec mocno złapał. Po chwili siedzieli w aucie.
M: On ma dziewczynę. - Bez zbędnych przywitań zaczęła rozmowę z bratem.
H: Skąd wiesz? I kim ona jest?- Ścisnęła mocniej telefon w ręce.
M: Pracuje z nim. Policjantka.
H: To jeszcze nic nie znaczy.
M: Rozmawiała z nim przez telefon i ich relacja słychać było, że jest jednoznaczna. Mówiła do niego kochanie.
T: Mamo jedźmy już. Nudzę się...
M: Zaraz jedziemy. Rozmawiam z wujkiem Hunterem.
T: Pozdrów wujka! I powiedz, że będę piłkarzem!- W jednej chwili się ożywił.
H: Mój mały chrześniak! Zapisujesz go na piłkę?
M: Bardzo chciał i myślę, że to dobry pomysł, żeby miał jakieś hobby.
H: Przyjadę na mecz. A ty siostro sobie nie wmawiaj niczego, bo mogli tylko żartobliwie tak do siebie mówić. Rozmawiałaś z Natem o swoich kłopotach?
M: Nie. Nie chcę od niego pomocy. Uznałam, że to zły pomysł.
H: A teraz jak jest? Masz spokój?
M: Od przeprowadzki nic się nie dzieje.
T: Maaaamoooo!
M: Już syneczku!
H: Może to były po prostu głupie żarty.
M: Możliwe. Muszę kończyć, bo Tony rozniesie auto.
H: Nie denerwuj się i jedź ostrożnie.

Komentarze