Rozdział 7

Środa 13.01.2013

Zane usiadł na fotelu fryzjerskim. Przyglądnął się uważnie Melanie. Przykuwała uwagę. Była zwyczajna, ale miała coś w swoich zielonych oczach i ciepłym uśmiechu. Nie dziwił się, że Nate zwrócił na nią uwagę. Pomimo wyraźnego zmęczenia ciągle się uśmiechała.
M: To jak strzyżemy?- Zapytała spokojnie. Przypatrzył się jej pełnym wargom.
Z: Zdam się na panią, byle bym nie wyszedł łysy, albo z niebieskimi włosami.- Zaśmiali się.
M: Rozumiem. A różowy kolor też odpada?- Zane parsknął śmiechem.
Z: Wolałbym nie eksperymentować z kolorami. W pracy by się mogło to nie spodobać kolegom.
M: Czym się pan zajmuje?- Włączyła maszynkę.
Z: Jestem żołnierzem, ale obecnie mam małą kontuzję i muszę odpoczywać dlatego zaglądnąłem w rodzinne strony. I widzę, że w moim ulubionym salonie fryzjerskim zaszły spore zmiany. Nie ma już pani Angeli, ale jest za to nowa, bardzo sympatyczna pani Melanie.- Modlił się, żeby pociągnęła temat.
M: Uznam to za komplement.- Zauważył jej zmieszanie.
Z: Zdecydowanie to miał być komplement. Jest pani z Krakowa?
M: Przeprowadziłam się niedawno.
Z: Skąd?
M: Z Torunia.
Z: Ładne miasto. Byłem tam kilka razy, nie boi się pani większego miasta?
M: Troszkę, ale miałam już styczność z Krakowem.
Z: Musi być pani odważna. - Poczuła się nieswojo, co wyczuł antyterrorysta.
Z: Przepraszam, zadaję dużo pytań, ale to takie zboczenie zawodowe.
M: Nic nie szkodzi, wiem że ludzie w służbach są bezpośredni i zadają wiele pytań.
Z: A to ciekawa teoria. Mogę zapytać skąd u pani taka odważna teza na nasz temat?- Wiedział, że Melanie jest w jego sidłach.
M: Miałam kiedyś styczność z policjantami i nawet chłopaka policjanta więc wiem jak to wygląda.
Z: A to dwie różne służby. Inaczej funkcjonujemy.
M: To prawda, ale szczerze mówiąc bardziej bym stawiała że jest pan policjantem niż żołnierzem.
Z: Ja policjantem, dobry żart. W granatowym mi nie do twarzy.- Zaśmiali się.
Z: Z policjantami jest trudne życie.
M: Fakt.- Lekko się uśmiechnęła, przypomniała sobie jak Nate nagle wychodził w nocy i całował ją na pożegnanie. Potrząsnęła głową, żeby pozbyć się myśli o mężczyźnie.
Z: Miała pani z chłopakiem jakieś przejścia?
M: Nie, ale tak wyszło, że się rozstaliśmy.
Z: Pewnie nie wytrzymała pani presji.- Zapytał zaczepnie i obserwował jej reakcję.
M: To prawda, ale nie poszło nam o pracę... Wystraszyłam się i zwiałam.- Westchnęła. Dał jej chwilę czasu. Postawiła mu włosy na żelu.
Z: Nie wygląda pani na szczęśliwą.
M: Bo nie jestem.- Otrzepała Zana.
Z: Może jednak da się to naprawić?
M: Nie sądzę, ona ma ułożone życie, a ja problemy i chyba będzie lepiej.
Z: Mogę coś poradzić?- Podeszli do kasy.
M: Słucham.
Z: Zadzwoń do niego. Jestem pewny, że czeka na twój telefon od momentu waszego zerwania. Widać, że dalej pani lubi tego policjanta to na co czekać? My faceci jesteśmy bardzo prości. - Posłał jej oko i wyszedł ze sklepu. Wybrał numer Nata.
N: I co?
Z: Będę za 30 minut na Stalowej.- Melanie przez okno patrzyła na Zana i zastanawiała się nad jego słowami. Antyterrorysta wsiadł do swojego audi i z trudem odpalił. Myślał o przyjacielu. Myślał jak mu może jeszcze pomóc. Włączył radio, ponieważ korek był duży. Nucił pod nosem piosenki. Zajechał pod komendę. Nate już na niego czekał. Przywitali się.
N: Mów, co dla mnie masz bo zejdę z tych nerwów. - Żołnierz streścił mu dokładnie całą rozmowę z kobietą i podzielił się obserwacjami.
Z: Jest nieszczęśliwa bez ciebie.
N: Skąd ta pewność?
Z: Bo mi to powiedziała...- Popatrzyła na twarz zmieszanego Nata. Gwałtownie wstał i chodził po pokoju.
Z: Ona ma jakiś problem Nate. Czułem, że coś ją trapi. Postaracie się pogadać, bo możesz późnej tego bardzo żałować. Ja do tej pory mam wyrzuty, że tamtego dnia odebrałem telefon ze Stalowej i zostawiłem Kate samą, a widziałem że coś się święci. Gdybym jej wtedy nie posłuchał i nie wyszedł tylko porozmawiał z nią to by uniknęła tyle cierpienia...Wyciągnij do niej rękę, bo później może być za późno... Jest tego warta, piękna kobieta.- Klepnął przyjaciela w ramię.
N: Masz rację, pojadę do niej.
Z: Gdybym mógł ci jeszcze jakoś pomóc to wal.
N: Już mi pomogłeś, ale lepiej uciekaj, zanim Kate cię tutaj zobaczy.
Z: Racja. - Pożegnał się i zostawił Nata samego z myślami. Policjant usiadł w fotelu i patrzył w dal. Wybrał numer Melanie, ale odpowiedziała sekretarka. Powtórzył czynność kilka razy, ale bez skutku. Zdawał sobie sprawę, że kobieta nie odbierze i zacznie go unikać. Starał się skupić nad papierkową robotą, ale w głowie ciągle miał słowa Zana, że powinien wyciągnąć do niej rękę bo później może być za późno.
N: Nie będzie za późno.- Wstał i zabrał kurtkę z wieszaka.
K: Dokąd to szefie?- Zastawiła mu drogę.
N: Muszę pilnie coś na mieście sprawdzić. - Zerknął na zegarek. Melanie za godzinę kończy pracę, jak się pospieszy to ją złapie w zakładzie.
K: Pomóc ci?- Policjantka uważnie mu się przyglądała.
N: Nie, zajmij się swoimi dwoma śledztwami. I gdzie masz Spencera?
K: Uciekł...
N: Nie dziwię się...- Rzucił przez ramię.
K: Co powiedziałeś?
N: Pięknie się złościsz. Cześć.- Wybiegł z komendy. Łamiąc przepisy mknął w stronę Melanie.

Komentarze