Piątek 15.01.2013
M: Skarbie, zostań tu i zjedz ciastko.- Postawiła przed Tonym spory kawałek szarlotki. To było ulubione ciasto jego taty. Chłopiec uśmiechnął się i zadowolony klasnął w ręce.
T: Idziesz do Nata?
M: Nie, do innego policjanta, który nam pomaga.
T: Czemu nie do Nata?- Patrzyła na mamę zaciekawiony.
M: Już ci mówiłam, że tym razem Nate nie może nam pomóc. Postaraj się siedzieć grzecznie i nie zwracać na siebie uwagi, dobrze?
T: Dobrze, mamo!
M: Tony, jak coś to jestem w pokoju 14, pokazywałam ci go.
T: Wiem, mogę już jeść?
M: Przegrałam z ciastkiem.- Zaśmiała się i pomachała synowi, który zajadał się ciastem. Wyszła z policyjnej stołówki. Zbierając myśli szła powolnym krokiem do pokoju policjanta, który prosił ją o spotkanie. Bała się, tego co usłyszy od mężczyzny. Nie miała ochoty na kolejną porcję adrenaliny. Zapukała niepewnie. Aspirant zaprosił ją do swojego pokoju.
Th: Proszę się rozluźnić.- Posłał jej ciepły uśmiech. Kiwnęła głową i ściągnęła kurtkę. Policjant chwilę się jej przyglądał.
Th: Zacznę, od najważniejszego. Jeszcze pracujemy nad monitoringiem. Może to nam pomoże ustalić sprawcę, ponieważ nie znaleźliśmy żadnych obcych odcisków na drzwiach ani w domu. Nie było też śladów włamania...- Urwał i zerknął na analizującą informację Melanie.
M: Sugeruje pan, że to ktoś z mojego otoczenia?- Zmarszczyła brwi.
Th: Niczego nie sugeruję, ale może ktoś z domowników, albo pani rodziny zgubił klucze? A poza tym, nie udało mi się skontaktować z pani siostrą...
M: Mi i bratu też nie... Ona jest malarką i często przepada jak coś tworzy. Wie pan, taka natura artysty...
Th: Słyszałem, że ostatnio się nie dogadujecie i posprzeczałyście się?- Blondynka zirytowała się sugestiami policjanta.
M: Ona by nigdy nic nam nie zrobiła! To są oszcerstwa!- Krzyknęła.
Th: Proszę się uspokoić, ja się staram pani tylko pomóc, a pani ciągle coś przede mną ukrywa.- Odwróciła głowę w bok. Wiedziała, że aspirant wie, o jej "przygodzie" z Arthurem. Wzięła głęboki oddech.
M: Przepraszam... Wiem, że powinnam mówić wszystko, ale po prostu się boję i nie wiem komu mogę ufać... A jedyna osoba, która może mi pomóc została przeze mnie skrzywdzona... Nie mam nikogo... Niech się pan nie dziwi, że się boję...- Wydusiła z siebie z trudem.
Th: Mi może pani ufać, Melanie.- Złapał ją za dłoń. Wpatrywała się w jego rękę.
Tony rozglądnął się po sporej stołówce pełniej policjantów i policjantek. Był bardzo podekscytowany ich widokiem. Oddał talerzy do okienka ze zwrotami i postanowił poszukać Nata. Kilku policjantów popatrzyło za nim, ale żaden go nie zatrzymał. Minął sprytnie recepcje i pana policjanta, który sprawdza przepustki. Wmieszał się w tłum i dumny z siebie wędrował po różnych piętrach budynku. Rozglądał się, ale bez skutku, wszyscy go ignorowali i do tego nie potrafił znaleźć policjanta. Zrezygnowany usiadł na schodach i ciężko westchnął. Słyszał, że ktoś zbiega po schodach. Podniósł się szybko i wesoło patrzył na kobietę, która stanęła przed nim i w ostatniej chwili wyhamowała. Zauważył, że ma przy pasku broń. Miała ciemne oczy, ale uśmiechała się. To była pierwsza osoba, która zwróciła na niego uwagę.
T: Anthony Davis.- Wyciągnął małą dłoń w kierunku zszokowanej policjantki. Uścisnęła mu rękę.
K: Komisarz Kate Fox.- Chwilę przyglądała się chłopcu. Nazwisko brzmiało jej znajomo.
K: Mogę ci w czymś pomóc?- łagodnie zapytała zastanawiając się, skąd zna to nazwisko. Malec usiadł na schodach. Przyłączyła się do niego.
K: Mi możesz powiedzieć. Pomogę ci. - Wyciągnęła z kieszeni odznakę i mu ją podała. Z powagą patrzył na nią i oglądał. Chciało jej się śmiać. Dołączył do nich jej partner.
K: To jest mój kolega, Spencer. Nie musisz się nas obawiać...- Mężczyzna przybił z nim piątkę.
S: Nie wygląda na wystraszonego.- Szepnął do ucha policjantce, która zgromiła go wzrokiem. Chłopiec wstał i popatrzyła na dwójkę policjantów spod brwi.
T: Mówicie, że możecie mi pomóc?
S: Na to wygląda.- Puścił mu oko.
T: Czyli, mogę na was liczyć? Jesteście dobrymi glinami?- Policjanci wymienili spojrzenia i kiwnęli twierdząco głową. Kate zaśmiała się.
T: Szukam Nata... Nata Cartera. Pomożecie mi go znaleźć?- Teraz wiedziała, skąd zna nazwisko chłopca. To syn Melanie Davis.
K: Załatwione. Zaraz cię do niego zaprowadzimy, ale najpierw dowiem się, czy jest u siebie.
T: Super!- Ożywił się i przybił żółwika z policjantem. Komisarz przyłożyła telefon do ucha.
N: Co jest?
K: Jesteś u siebie?
N: Właśnie się zbieram, do domu a co?
K: To poczekaj chwilę. Przyprowadzimy ci zaraz gościa.
N: O czym ty mówisz?- Zapytał zaskoczony.
K: Minuta i zaraz wszystko szefie zrozumiesz.
N: Ok.- Schowała telefon i odznakę. Spencer wziął za rękę Tonego i dyskutował z nim o piłce nożnej. Bez pukania weszli do gabinetu Nata. Od razu rozpoznał Tonego, który bez zbędnych przywitań rzucił mu się na szyję. Przytulił chłopca i zmierzył policjantów.
N: Tony, masz tutaj kartkę i narysuj mi coś, a ja zaraz wracam.- Głową wskazał policjantom wyjście.
N: Co to ma znaczyć?- Zirytował się.
K: Siedział sam na schodach i szukał cię po całej Stalowej.
N: Powiedział, po co?
K: Nie...
S: Musimy lecieć.
N: Jasne.- Oparł się o ścinę i wziął kilka wdechów. Z uśmiechem wrócił do siebie.
T: Popatrz co ci narysowałem!- Na kartce był radiowóz i niezgrabny napis "dla Nata". Uśmiechnął się i powiesił rysunek na tablicy korkowej.
T: Zachowasz go!?
N: A co ty myślisz, że wyrzucę taki fajny rysunek do kosza?
T: Jesteś najlepszy!- Przytulił go. Policjant głaskał chłopca po głowie.
N: Aleś ty wyrósł!- Tony dumnie się na niego popatrzył.
T: Jestem już duży! Gram w piłkę nożną! A jak będę dorosły to zostanę policjantem jak ty!- Wykrzyczał podekscytowany.
N: Tony, ale powiedz mi, czemu mnie szukałeś i czy mama wie?- Malec usiadł naprzeciw niego i spoważniał.
N: Mama, jest tutaj ze mną, ale u jakiegoś innego policjanta, bo ktoś nam się wczoraj włamał do mieszkania.-Nate zbladł. Starał się zachować pozory, nie chciał go martwić.
N: Wiesz gdzie jest mama?
T: W pokoju 14 u tego policjanta, ale ja mu nie ufam. - Popatrzył prosto w oczy policjanta.
T: Dlatego szukałem cię. Pomóż mamie, bo ona się bardzo martwi. - Podszedł i objął chłopca. Bardzo za nim tęsknił. Siedzieli w ciszy.
T: Pomożesz nam? Jesteś najlepszym policjantem. Proszę.
N: Tak, pomogę. Ochronię i ciebie i mamę.- Złożył deklarację, której nigdy nie powinien składać żaden policjant. Nie powinien nic obiecywać, zwłaszcza dziecku.
N: Chodź, zaprowadzę cię do mamy, żeby się dodatkowo nie martwiła i nie złościła.- Tony mocno chwycił Nata za rękę. Mężczyzna idąc koło dumnego chłopca patrzył i miał ochotę go nie puszczać. Akurat kiedy nadeszli, Melanie wychodziła od aspiranta Browna. Ich wzrok się spotkał. Kobieta popatrzyła na wesołego Tonego, który kurczowo trzymał łysego policjanta.
T: Mamo, Nate nam pomoże!- Aspirant Thomas popatrzył wymownie na skrępowanego Nata.
N: Witaj, Melanie.
M: Ja... Musimy już iść... Przepraszam za Tonego... - Pociągnęła go za sobą i zażenowana wyszła. Mężczyźni odprowadzili ją wzrokiem.
N: Mogę?- policjant gestem go zaprosił.
N: Opowiedz mi co się stało.- Polecił koledze. Mężczyzna streścił mu wszystko co wie i co udało się mu ustalić. Długo rozmawiali o siostrze i o całej tej sytuacji. Nadkomisarz wszystko notował. Kiedy kolega skończył mówić badawczo popatrzył na zamyślonego Nata.
Th: Co cię łączy z Melanie? Widziałem, że prowadziłeś jej wcześniejszą sprawę.
N: To nie jest istotne. I czemu cię to interesuje?
Th: Ona mnie interesuje i chcę się nią zaopiekować. Nie masz nic przeciwko temu?
N: Zapomnij.- Zmierzyli się.
N: Sam się nimi zaopiekuję.- Wyszedł z pokoju policjanta.
M: Skarbie, zostań tu i zjedz ciastko.- Postawiła przed Tonym spory kawałek szarlotki. To było ulubione ciasto jego taty. Chłopiec uśmiechnął się i zadowolony klasnął w ręce.
T: Idziesz do Nata?
M: Nie, do innego policjanta, który nam pomaga.
T: Czemu nie do Nata?- Patrzyła na mamę zaciekawiony.
M: Już ci mówiłam, że tym razem Nate nie może nam pomóc. Postaraj się siedzieć grzecznie i nie zwracać na siebie uwagi, dobrze?
T: Dobrze, mamo!
M: Tony, jak coś to jestem w pokoju 14, pokazywałam ci go.
T: Wiem, mogę już jeść?
M: Przegrałam z ciastkiem.- Zaśmiała się i pomachała synowi, który zajadał się ciastem. Wyszła z policyjnej stołówki. Zbierając myśli szła powolnym krokiem do pokoju policjanta, który prosił ją o spotkanie. Bała się, tego co usłyszy od mężczyzny. Nie miała ochoty na kolejną porcję adrenaliny. Zapukała niepewnie. Aspirant zaprosił ją do swojego pokoju.
Th: Proszę się rozluźnić.- Posłał jej ciepły uśmiech. Kiwnęła głową i ściągnęła kurtkę. Policjant chwilę się jej przyglądał.
Th: Zacznę, od najważniejszego. Jeszcze pracujemy nad monitoringiem. Może to nam pomoże ustalić sprawcę, ponieważ nie znaleźliśmy żadnych obcych odcisków na drzwiach ani w domu. Nie było też śladów włamania...- Urwał i zerknął na analizującą informację Melanie.
M: Sugeruje pan, że to ktoś z mojego otoczenia?- Zmarszczyła brwi.
Th: Niczego nie sugeruję, ale może ktoś z domowników, albo pani rodziny zgubił klucze? A poza tym, nie udało mi się skontaktować z pani siostrą...
M: Mi i bratu też nie... Ona jest malarką i często przepada jak coś tworzy. Wie pan, taka natura artysty...
Th: Słyszałem, że ostatnio się nie dogadujecie i posprzeczałyście się?- Blondynka zirytowała się sugestiami policjanta.
M: Ona by nigdy nic nam nie zrobiła! To są oszcerstwa!- Krzyknęła.
Th: Proszę się uspokoić, ja się staram pani tylko pomóc, a pani ciągle coś przede mną ukrywa.- Odwróciła głowę w bok. Wiedziała, że aspirant wie, o jej "przygodzie" z Arthurem. Wzięła głęboki oddech.
M: Przepraszam... Wiem, że powinnam mówić wszystko, ale po prostu się boję i nie wiem komu mogę ufać... A jedyna osoba, która może mi pomóc została przeze mnie skrzywdzona... Nie mam nikogo... Niech się pan nie dziwi, że się boję...- Wydusiła z siebie z trudem.
Th: Mi może pani ufać, Melanie.- Złapał ją za dłoń. Wpatrywała się w jego rękę.
Tony rozglądnął się po sporej stołówce pełniej policjantów i policjantek. Był bardzo podekscytowany ich widokiem. Oddał talerzy do okienka ze zwrotami i postanowił poszukać Nata. Kilku policjantów popatrzyło za nim, ale żaden go nie zatrzymał. Minął sprytnie recepcje i pana policjanta, który sprawdza przepustki. Wmieszał się w tłum i dumny z siebie wędrował po różnych piętrach budynku. Rozglądał się, ale bez skutku, wszyscy go ignorowali i do tego nie potrafił znaleźć policjanta. Zrezygnowany usiadł na schodach i ciężko westchnął. Słyszał, że ktoś zbiega po schodach. Podniósł się szybko i wesoło patrzył na kobietę, która stanęła przed nim i w ostatniej chwili wyhamowała. Zauważył, że ma przy pasku broń. Miała ciemne oczy, ale uśmiechała się. To była pierwsza osoba, która zwróciła na niego uwagę.
T: Anthony Davis.- Wyciągnął małą dłoń w kierunku zszokowanej policjantki. Uścisnęła mu rękę.
K: Komisarz Kate Fox.- Chwilę przyglądała się chłopcu. Nazwisko brzmiało jej znajomo.
K: Mogę ci w czymś pomóc?- łagodnie zapytała zastanawiając się, skąd zna to nazwisko. Malec usiadł na schodach. Przyłączyła się do niego.
K: Mi możesz powiedzieć. Pomogę ci. - Wyciągnęła z kieszeni odznakę i mu ją podała. Z powagą patrzył na nią i oglądał. Chciało jej się śmiać. Dołączył do nich jej partner.
K: To jest mój kolega, Spencer. Nie musisz się nas obawiać...- Mężczyzna przybił z nim piątkę.
S: Nie wygląda na wystraszonego.- Szepnął do ucha policjantce, która zgromiła go wzrokiem. Chłopiec wstał i popatrzyła na dwójkę policjantów spod brwi.
T: Mówicie, że możecie mi pomóc?
S: Na to wygląda.- Puścił mu oko.
T: Czyli, mogę na was liczyć? Jesteście dobrymi glinami?- Policjanci wymienili spojrzenia i kiwnęli twierdząco głową. Kate zaśmiała się.
T: Szukam Nata... Nata Cartera. Pomożecie mi go znaleźć?- Teraz wiedziała, skąd zna nazwisko chłopca. To syn Melanie Davis.
K: Załatwione. Zaraz cię do niego zaprowadzimy, ale najpierw dowiem się, czy jest u siebie.
T: Super!- Ożywił się i przybił żółwika z policjantem. Komisarz przyłożyła telefon do ucha.
N: Co jest?
K: Jesteś u siebie?
N: Właśnie się zbieram, do domu a co?
K: To poczekaj chwilę. Przyprowadzimy ci zaraz gościa.
N: O czym ty mówisz?- Zapytał zaskoczony.
K: Minuta i zaraz wszystko szefie zrozumiesz.
N: Ok.- Schowała telefon i odznakę. Spencer wziął za rękę Tonego i dyskutował z nim o piłce nożnej. Bez pukania weszli do gabinetu Nata. Od razu rozpoznał Tonego, który bez zbędnych przywitań rzucił mu się na szyję. Przytulił chłopca i zmierzył policjantów.
N: Tony, masz tutaj kartkę i narysuj mi coś, a ja zaraz wracam.- Głową wskazał policjantom wyjście.
N: Co to ma znaczyć?- Zirytował się.
K: Siedział sam na schodach i szukał cię po całej Stalowej.
N: Powiedział, po co?
K: Nie...
S: Musimy lecieć.
N: Jasne.- Oparł się o ścinę i wziął kilka wdechów. Z uśmiechem wrócił do siebie.
T: Popatrz co ci narysowałem!- Na kartce był radiowóz i niezgrabny napis "dla Nata". Uśmiechnął się i powiesił rysunek na tablicy korkowej.
T: Zachowasz go!?
N: A co ty myślisz, że wyrzucę taki fajny rysunek do kosza?
T: Jesteś najlepszy!- Przytulił go. Policjant głaskał chłopca po głowie.
N: Aleś ty wyrósł!- Tony dumnie się na niego popatrzył.
T: Jestem już duży! Gram w piłkę nożną! A jak będę dorosły to zostanę policjantem jak ty!- Wykrzyczał podekscytowany.
N: Tony, ale powiedz mi, czemu mnie szukałeś i czy mama wie?- Malec usiadł naprzeciw niego i spoważniał.
N: Mama, jest tutaj ze mną, ale u jakiegoś innego policjanta, bo ktoś nam się wczoraj włamał do mieszkania.-Nate zbladł. Starał się zachować pozory, nie chciał go martwić.
N: Wiesz gdzie jest mama?
T: W pokoju 14 u tego policjanta, ale ja mu nie ufam. - Popatrzył prosto w oczy policjanta.
T: Dlatego szukałem cię. Pomóż mamie, bo ona się bardzo martwi. - Podszedł i objął chłopca. Bardzo za nim tęsknił. Siedzieli w ciszy.
T: Pomożesz nam? Jesteś najlepszym policjantem. Proszę.
N: Tak, pomogę. Ochronię i ciebie i mamę.- Złożył deklarację, której nigdy nie powinien składać żaden policjant. Nie powinien nic obiecywać, zwłaszcza dziecku.
N: Chodź, zaprowadzę cię do mamy, żeby się dodatkowo nie martwiła i nie złościła.- Tony mocno chwycił Nata za rękę. Mężczyzna idąc koło dumnego chłopca patrzył i miał ochotę go nie puszczać. Akurat kiedy nadeszli, Melanie wychodziła od aspiranta Browna. Ich wzrok się spotkał. Kobieta popatrzyła na wesołego Tonego, który kurczowo trzymał łysego policjanta.
T: Mamo, Nate nam pomoże!- Aspirant Thomas popatrzył wymownie na skrępowanego Nata.
N: Witaj, Melanie.
M: Ja... Musimy już iść... Przepraszam za Tonego... - Pociągnęła go za sobą i zażenowana wyszła. Mężczyźni odprowadzili ją wzrokiem.
N: Mogę?- policjant gestem go zaprosił.
N: Opowiedz mi co się stało.- Polecił koledze. Mężczyzna streścił mu wszystko co wie i co udało się mu ustalić. Długo rozmawiali o siostrze i o całej tej sytuacji. Nadkomisarz wszystko notował. Kiedy kolega skończył mówić badawczo popatrzył na zamyślonego Nata.
Th: Co cię łączy z Melanie? Widziałem, że prowadziłeś jej wcześniejszą sprawę.
N: To nie jest istotne. I czemu cię to interesuje?
Th: Ona mnie interesuje i chcę się nią zaopiekować. Nie masz nic przeciwko temu?
N: Zapomnij.- Zmierzyli się.
N: Sam się nimi zaopiekuję.- Wyszedł z pokoju policjanta.
Komentarze
Prześlij komentarz