Sobota 16.01.2013
Policjant usłyszał wibrujący telefon. Był wyczulony nawet na wibrację. Przez swoją pracę był ciągle w gotowości. Wszyscy policjanci znali ten stan. Poczuł ciepło i ciężar na klatce piersiowej. Otworzył oczy i zobaczył rozczochrane blond włosy. To była Melanie. Wtuliła się mocno w jego tors. Sięgnął pamięcią do wczorajszego dnia. Miał z nią porozmawiać a nie wylądować w łóżku. Miał pomóc a nie dodać kobiecie zmartwień. Przeciągnął dłonią po twarzy. Z zamyślenia wyrwał go kolejny raz dzwoniący telefon. Niezgrabnie sięgnął po niego. Na wyświetlaczu widniał numer komendy.
N: Nadkomisarz Carter.
Pol: Pański informator William Shane nie żyje.- Krótko poinformował go policjant.
N: Gdzie mam jechać?- Wygrzebał się z łóżka. Starając się ubrać, chciał zapamiętać wszystkie informacje jakie udzielał mu dyżurny policjant. Zanotował ważniejsze kwestie w notesie. Popatrzył na śpiącą Mel. Uśmiechnął się. Była bardzo spokojna. Pamiętał, że zawsze jak wychodził do pracy a ona spała to chwilę obserwował ją i zostawiał liścik. Teraz też wyskrobał notkę z przeprosinami i wytłumaczeniem "ucieczki". Nie chciał, żeby odebrała to jako wykorzystanie sytuacji i jej, a później zostawienie na pastwę losu. Pogłaskał kobietę po głowie.
N: Wybacz Melanie...-Narzucił kurtkę i wybiegł z mieszkania. Biegnąc po schodach wybrał numer Zana.
Z: Co tam, stary?- Zapytał lekko zaspany.
N: Mogę mieć prośbę?
Z: Pewnie.- Czuł, że Zane w momencie ocknął się i słucha go uważnie.
N: Możesz być ogonem Melanie?-Otworzył samochód.
Z: Mogę. Powiedziała ci coś?
N: Niestety... Sprawy potoczyły się trochę inaczej.- Odchrząknął. Antyterrorysta zrozumiał. Zaśmiał się.
N: To nie jest zabawne, bo skomplikowałem sprawę. Miałem się tylko dowiedzieć co się dzieje, a nie wchodzić znowu w bagno... A jeszcze do tego wszystkiego dostałem wezwanie i uciekłem...- Zapiął pas i ruszył.
Z: Już się pogubiłem... Zależy ci na niej, czy nie?- Zapadła cisza. Zane dał czas przyjacielowi na przemyślenia.
N: Tak. I chyba nie potrafię jej odrzucić. Jedna noc i wszystkie wspomnienia wróciły...Cholera...- Zaklął.
Z: Będę ją chronił.- Uspokoił tym łysego policjanta z natłokiem myśli.
N: Dzięki.- Rozłączył się. Nawet nie zwrócił uwagi, że pod blokiem był obserwowany. Rachel widząc mężczyznę zacisnęła mocno ręce na kierownicy. Widząc w jakim stanie wybiega z mieszkania jej siostry wiedziała co robili. Była wściekła. Odczekała jak odjedzie i ruszyła do Melanie. Weszła do mieszkania po cichu. Zauważyła śpiącą siostrę. Obok niej leżała kartka od mężczyzny. Patrzyła na nią z nienawiścią.
"Melanie"
Było wspaniale. Tęskniłem za tobą i Tonym cały czas. Ciągle mam Was w sercu.
Jestem zły, że mszę Cię opuścić zanim wstaniesz i porozmawiamy, ale dostałem pilne wezwanie z pracy i muszę jechać. Nie chciałem Cię budzić. Wyjaśnię Ci to później. Przyjedź do mnie na Stalową. O 19 będę miał okienko i porozmawiamy spokojnie. Uważaj na siebie.
Całuję Nate .
Rachel prychnęła i zmięła kartkę. Schowała ją do kieszeni. Obudziła siostrę ze sztucznym uśmiechem. Melanie była od niej sporo ładniejsza. Wpatrywała się w nią. Rachel była bardzo blada i chuda. Miała bardzo mocno widoczne kości policzkowe i pociągłą twarz. Ciemne, krótkie włosy opadły jej na czoło. Zupełne przeciwieństwo jej pięknej, zadbanej siostry. Była chłopczycą.
M: Co ty tutaj robisz?- Pisnęła i owinęła się kołdrą.
R: Wróciłam, bo skończyłam obraz i zaczęłam rzeźbę.- Upiła łyk herbaty Melanie. Blondynka rozglądnęła się znacząco.
R: Miałaś gościa?-Uniosła brwi.
M: Może.- Sięgnęła po podkoszulek i ubrała się. Przyglądała się młodszej siostrze.
M: Wiesz, że wszyscy cię szukali?
R: Tak? Przecież jak tworzę to zawsze się izoluję od świata. Stało się coś?
M: Tak... Ktoś włamał się mi do mieszkania...
R: Rany Boskie! Co z Tonym?!- Zasłoniła ręką twarz.
M: Nic nam się nie stało. Tony najadł się tylko strachu i odesłałam go do Huntera na ferie.
R: Bardzo dobrze zrobiłaś siostrzyczko!- Przytuliła ją.
M: Policja chciała z tobą porozmawiać, ale przepadłaś...- Westchnęła ciężko.
R: Złożę wyjaśnienia nic się nie martw. Wróciłam już.- Uspokoiła Mel.
R: Zrobię śniadanie. Kupiłam słodkie rogaliki i truskawki. Weź prysznic za ten czas i odpręż się.- Kobieta kiwnęła głową. Gdy tylko Rachel zniknęła jej z pola widzenia wzięła sięgnęła po telefon. Z nadzieją popatrzyła na wyświetlacz. Liczyła, że Nate zostawił jej wiadomość. Rozczarowana przysiadła na skraju łóżka.
M: Czyli zwiał... Dostał rekompensatę i uciekł. Wykorzystał mnie...- Spuściła głowę. Czego innego w sumie mogła się spodziewać? Że wróci do niej na klęczkach? Będzie jak dawniej i stworzą rodzinę? Było jej przykro za jego zachowanie. Otarła łzę.
Policjant usłyszał wibrujący telefon. Był wyczulony nawet na wibrację. Przez swoją pracę był ciągle w gotowości. Wszyscy policjanci znali ten stan. Poczuł ciepło i ciężar na klatce piersiowej. Otworzył oczy i zobaczył rozczochrane blond włosy. To była Melanie. Wtuliła się mocno w jego tors. Sięgnął pamięcią do wczorajszego dnia. Miał z nią porozmawiać a nie wylądować w łóżku. Miał pomóc a nie dodać kobiecie zmartwień. Przeciągnął dłonią po twarzy. Z zamyślenia wyrwał go kolejny raz dzwoniący telefon. Niezgrabnie sięgnął po niego. Na wyświetlaczu widniał numer komendy.
N: Nadkomisarz Carter.
Pol: Pański informator William Shane nie żyje.- Krótko poinformował go policjant.
N: Gdzie mam jechać?- Wygrzebał się z łóżka. Starając się ubrać, chciał zapamiętać wszystkie informacje jakie udzielał mu dyżurny policjant. Zanotował ważniejsze kwestie w notesie. Popatrzył na śpiącą Mel. Uśmiechnął się. Była bardzo spokojna. Pamiętał, że zawsze jak wychodził do pracy a ona spała to chwilę obserwował ją i zostawiał liścik. Teraz też wyskrobał notkę z przeprosinami i wytłumaczeniem "ucieczki". Nie chciał, żeby odebrała to jako wykorzystanie sytuacji i jej, a później zostawienie na pastwę losu. Pogłaskał kobietę po głowie.
N: Wybacz Melanie...-Narzucił kurtkę i wybiegł z mieszkania. Biegnąc po schodach wybrał numer Zana.
Z: Co tam, stary?- Zapytał lekko zaspany.
N: Mogę mieć prośbę?
Z: Pewnie.- Czuł, że Zane w momencie ocknął się i słucha go uważnie.
N: Możesz być ogonem Melanie?-Otworzył samochód.
Z: Mogę. Powiedziała ci coś?
N: Niestety... Sprawy potoczyły się trochę inaczej.- Odchrząknął. Antyterrorysta zrozumiał. Zaśmiał się.
N: To nie jest zabawne, bo skomplikowałem sprawę. Miałem się tylko dowiedzieć co się dzieje, a nie wchodzić znowu w bagno... A jeszcze do tego wszystkiego dostałem wezwanie i uciekłem...- Zapiął pas i ruszył.
Z: Już się pogubiłem... Zależy ci na niej, czy nie?- Zapadła cisza. Zane dał czas przyjacielowi na przemyślenia.
N: Tak. I chyba nie potrafię jej odrzucić. Jedna noc i wszystkie wspomnienia wróciły...Cholera...- Zaklął.
Z: Będę ją chronił.- Uspokoił tym łysego policjanta z natłokiem myśli.
N: Dzięki.- Rozłączył się. Nawet nie zwrócił uwagi, że pod blokiem był obserwowany. Rachel widząc mężczyznę zacisnęła mocno ręce na kierownicy. Widząc w jakim stanie wybiega z mieszkania jej siostry wiedziała co robili. Była wściekła. Odczekała jak odjedzie i ruszyła do Melanie. Weszła do mieszkania po cichu. Zauważyła śpiącą siostrę. Obok niej leżała kartka od mężczyzny. Patrzyła na nią z nienawiścią.
"Melanie"
Było wspaniale. Tęskniłem za tobą i Tonym cały czas. Ciągle mam Was w sercu.
Jestem zły, że mszę Cię opuścić zanim wstaniesz i porozmawiamy, ale dostałem pilne wezwanie z pracy i muszę jechać. Nie chciałem Cię budzić. Wyjaśnię Ci to później. Przyjedź do mnie na Stalową. O 19 będę miał okienko i porozmawiamy spokojnie. Uważaj na siebie.
Całuję Nate .
Rachel prychnęła i zmięła kartkę. Schowała ją do kieszeni. Obudziła siostrę ze sztucznym uśmiechem. Melanie była od niej sporo ładniejsza. Wpatrywała się w nią. Rachel była bardzo blada i chuda. Miała bardzo mocno widoczne kości policzkowe i pociągłą twarz. Ciemne, krótkie włosy opadły jej na czoło. Zupełne przeciwieństwo jej pięknej, zadbanej siostry. Była chłopczycą.
M: Co ty tutaj robisz?- Pisnęła i owinęła się kołdrą.
R: Wróciłam, bo skończyłam obraz i zaczęłam rzeźbę.- Upiła łyk herbaty Melanie. Blondynka rozglądnęła się znacząco.
R: Miałaś gościa?-Uniosła brwi.
M: Może.- Sięgnęła po podkoszulek i ubrała się. Przyglądała się młodszej siostrze.
M: Wiesz, że wszyscy cię szukali?
R: Tak? Przecież jak tworzę to zawsze się izoluję od świata. Stało się coś?
M: Tak... Ktoś włamał się mi do mieszkania...
R: Rany Boskie! Co z Tonym?!- Zasłoniła ręką twarz.
M: Nic nam się nie stało. Tony najadł się tylko strachu i odesłałam go do Huntera na ferie.
R: Bardzo dobrze zrobiłaś siostrzyczko!- Przytuliła ją.
M: Policja chciała z tobą porozmawiać, ale przepadłaś...- Westchnęła ciężko.
R: Złożę wyjaśnienia nic się nie martw. Wróciłam już.- Uspokoiła Mel.
R: Zrobię śniadanie. Kupiłam słodkie rogaliki i truskawki. Weź prysznic za ten czas i odpręż się.- Kobieta kiwnęła głową. Gdy tylko Rachel zniknęła jej z pola widzenia wzięła sięgnęła po telefon. Z nadzieją popatrzyła na wyświetlacz. Liczyła, że Nate zostawił jej wiadomość. Rozczarowana przysiadła na skraju łóżka.
M: Czyli zwiał... Dostał rekompensatę i uciekł. Wykorzystał mnie...- Spuściła głowę. Czego innego w sumie mogła się spodziewać? Że wróci do niej na klęczkach? Będzie jak dawniej i stworzą rodzinę? Było jej przykro za jego zachowanie. Otarła łzę.
Komentarze
Prześlij komentarz