Poniedziałek 18.01.2013
Rozglądnęła się po korytarzu. Pełno policjantów przechodziło koło niej. Nie miała ochoty czekać na Rachel, która składała wyjaśnienia w sprawie włamania. Ciągle musiała przychodzić na komendę Nata. Od pamiętaj nocy, dzwonił do niej kilka razy, ale nie odbierała. Uznała, że pewnie wzięły go wyrzuty sumienia i chce ją przeprosić i uznać, że to było nierozumienie a tego by nie zniosła. Jego odrzucenia. Telefon znowu dzwonił. Wygrzebała go z torebki. To był Nate. Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. Chwilę zebrała myśli i wyszła na jego piętro. Była zła i smutna za to, że uciekł i da mu do zrozumienia. Ale i wysłucha jego tłumaczenia. Podeszła pod drzwi gabinetu Nata. Były otwarte. Słyszał głosy. Znała doskonale ten kobiecy głos. Policjanta Kate. Piękna, drobna brunetka. Podeszła bliżej.
K: Widzisz ten pierścionek?- Uniosła przed twarz przełożonego rękę z pierścionkiem zaręczynowym.
N: Współczuję temu nieszczęśnikowi. Przepadł.- Zaśmiał się.
K: Przepadł i to z kretesem, więc podpisz mi tą zgodę.- Kokietowała go. Melanie zrozumiała. Stanęła w drzwiach.
N: Tylko uważaj mi na siebie, żeby nie było nici z ślubu!- Kate machnęła ręką i odwróciła się w kierunku drzwi.
K: Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.- Zamarli. Mina Melanie mówiła wszystko. Nate uciekł od niej, bo ma inną kobietę, z którą jest zaręczony. Na pięcie się odwróciła. Była zażenowana i wściekła. Jak mógł ją tak wykorzystać i uśmiechać się do tej policjantki jak gdyby nigdy nic? Zniesmaczona zbiegała po schodach. Poczuła szarpnięcie.
N: Zaczekaj.- Szarpała się i miotała. Był silniejszy.
M: Puszczaj!- Krzyknęła, Popatrzyli na nich inni policjanci.
N: Melanie, nie rób scen... Porozmawiajmy na spokojnie.
M: Ja robię sceny!? Nie mamy o czym rozmawiać. Wracaj do swojej policjantki.
N: Co? O czym ty mówisz?
M: Wszystko słyszałam! Całą waszą rozmowę! Dobrze się mną bawiłeś? Zemściłeś się na mnie? Ona wie?- Atakowała go. Była poirytowana i zażenowana. Chciała uciec jak najszybciej. Pogubił się. Nie rozumiał kobiety.
N: Czemu nie odpowiedziałaś na mój liścik? Czemu nie odbierałaś? Wyjaśniłem ci w nim wszystko?- Zaśmiała się mu w twarz.
M: Jaki liścik? Chyba ci się kobiety pomyliły.- Zakpiła. Puścił kąśliwą uwagę mimo uszu.
N: Zostawiłem ci na poduszce notatkę...- Tłumaczył się.
M: Nie musisz nic mówić. Rozumiem wszystko. Mam milczeć i nie zepsuć ci związku. Spokojnie, znikam z twojego życia. Puść mnie.- Poluzował uścisk, widząc, że w ich stronę mknie niczym torpeda Rachel.
R: Zostaw moją siostrę w końcu w spokoju!- Warknęła na niego.
N: Nie wtrącaj się!- Ostro odpowiedział Rachel.
M: Nie tym tonem Nate, do mojej siostry. Zostaw nas w spokoju. Nie chcę twojej pomocy. Znikniemy z twojego życia...- Otarła łzę i ciągnięta przez siostrę, szła płacząc. Mężczyzna stał osłupiony.
R: Co ci odbiło Mel, żeby z nim gadać? Oszalałaś?
M: On jest zaręczony...- Rachel stanęła wryta i zrobiła wielkie oczy.
R: Co ty mówisz?
M: Z policjantką od siebie z zespołu... Jeszcze kłamał, że napisał mi liścik...- Młoda kobieta nic nie powiedziała na temat listu.
R: Jaki liścik?
M: Nieważne... Nie znalazłaś nic, sprzątając mieszkanie?
R: Nie... Przykro mi Melanie...- W duchu jednak była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy.
Rozglądnęła się po korytarzu. Pełno policjantów przechodziło koło niej. Nie miała ochoty czekać na Rachel, która składała wyjaśnienia w sprawie włamania. Ciągle musiała przychodzić na komendę Nata. Od pamiętaj nocy, dzwonił do niej kilka razy, ale nie odbierała. Uznała, że pewnie wzięły go wyrzuty sumienia i chce ją przeprosić i uznać, że to było nierozumienie a tego by nie zniosła. Jego odrzucenia. Telefon znowu dzwonił. Wygrzebała go z torebki. To był Nate. Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. Chwilę zebrała myśli i wyszła na jego piętro. Była zła i smutna za to, że uciekł i da mu do zrozumienia. Ale i wysłucha jego tłumaczenia. Podeszła pod drzwi gabinetu Nata. Były otwarte. Słyszał głosy. Znała doskonale ten kobiecy głos. Policjanta Kate. Piękna, drobna brunetka. Podeszła bliżej.
K: Widzisz ten pierścionek?- Uniosła przed twarz przełożonego rękę z pierścionkiem zaręczynowym.
N: Współczuję temu nieszczęśnikowi. Przepadł.- Zaśmiał się.
K: Przepadł i to z kretesem, więc podpisz mi tą zgodę.- Kokietowała go. Melanie zrozumiała. Stanęła w drzwiach.
N: Tylko uważaj mi na siebie, żeby nie było nici z ślubu!- Kate machnęła ręką i odwróciła się w kierunku drzwi.
K: Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.- Zamarli. Mina Melanie mówiła wszystko. Nate uciekł od niej, bo ma inną kobietę, z którą jest zaręczony. Na pięcie się odwróciła. Była zażenowana i wściekła. Jak mógł ją tak wykorzystać i uśmiechać się do tej policjantki jak gdyby nigdy nic? Zniesmaczona zbiegała po schodach. Poczuła szarpnięcie.
N: Zaczekaj.- Szarpała się i miotała. Był silniejszy.
M: Puszczaj!- Krzyknęła, Popatrzyli na nich inni policjanci.
N: Melanie, nie rób scen... Porozmawiajmy na spokojnie.
M: Ja robię sceny!? Nie mamy o czym rozmawiać. Wracaj do swojej policjantki.
N: Co? O czym ty mówisz?
M: Wszystko słyszałam! Całą waszą rozmowę! Dobrze się mną bawiłeś? Zemściłeś się na mnie? Ona wie?- Atakowała go. Była poirytowana i zażenowana. Chciała uciec jak najszybciej. Pogubił się. Nie rozumiał kobiety.
N: Czemu nie odpowiedziałaś na mój liścik? Czemu nie odbierałaś? Wyjaśniłem ci w nim wszystko?- Zaśmiała się mu w twarz.
M: Jaki liścik? Chyba ci się kobiety pomyliły.- Zakpiła. Puścił kąśliwą uwagę mimo uszu.
N: Zostawiłem ci na poduszce notatkę...- Tłumaczył się.
M: Nie musisz nic mówić. Rozumiem wszystko. Mam milczeć i nie zepsuć ci związku. Spokojnie, znikam z twojego życia. Puść mnie.- Poluzował uścisk, widząc, że w ich stronę mknie niczym torpeda Rachel.
R: Zostaw moją siostrę w końcu w spokoju!- Warknęła na niego.
N: Nie wtrącaj się!- Ostro odpowiedział Rachel.
M: Nie tym tonem Nate, do mojej siostry. Zostaw nas w spokoju. Nie chcę twojej pomocy. Znikniemy z twojego życia...- Otarła łzę i ciągnięta przez siostrę, szła płacząc. Mężczyzna stał osłupiony.
R: Co ci odbiło Mel, żeby z nim gadać? Oszalałaś?
M: On jest zaręczony...- Rachel stanęła wryta i zrobiła wielkie oczy.
R: Co ty mówisz?
M: Z policjantką od siebie z zespołu... Jeszcze kłamał, że napisał mi liścik...- Młoda kobieta nic nie powiedziała na temat listu.
R: Jaki liścik?
M: Nieważne... Nie znalazłaś nic, sprzątając mieszkanie?
R: Nie... Przykro mi Melanie...- W duchu jednak była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy.
Komentarze
Prześlij komentarz