Rozdział 25

Czwartek 29.01.2013

K: Odłóż maczetę!- Policjantka wycelowała broń w Rachel. Nie spuszczała z niej wzroku. Rachel uśmiechnęła się pod nosem. Melanie otworzyła oczy. Znała doskonale ten zdecydowany, kobiecy głos. Komisarz Fox jak zawsze była świetna. Jej mina i oczy mówiły, że nie odpuści i jest w stanie walczyć o nią. Rachel gwałtownie się odwróciła i zamachnęła maczetą w kierunku policjantki. Jednak ta była gotowa na to i strzeliła. Trafiła szaloną kobietę w ramię. Kopnięciem w nadgarstek wytrąciła jej niebezpieczne narzędzie z ręki. Jednak postrzelona Rachel nie miała zamiaru się poddać. W przypływie adrenaliny rzuciła się na Kate. Policjantka z początku zgrabnie omijała jej ciosy. Jadnak się potknęła na maczecie co dało przewagę Rachel. Uderzyła komisarz z łokcia w twarz i ją pchnęła. Kate zatoczyła się, ale ustała na nogach. Widziała, że nieobliczalna kobieta szykuje się co kolejnego ciosu. Jednak tym razem, powaliła ją na ziemię. Z trudem sobie z nią radziła. Nie mogła zakłóć szarpiącej się Rachel. Podpełzła do niej obolała Melanie i zapięła kajdanki na rękach siostry. Do pomieszczania wbiegli policjanci i pomogli policjantce w odprowadzeniu do radiowozu wyjącej i szarpiącej się jak dzikie zwierze na uwięzi Rachel. Podeszła powoli do Melanie, którą oswobodził inny policjant. Była w szoku. Płakała. Delikatnie położyła dłoń na jej barku. Ich oczy się spotkały. Patrzyły się na siebie w milczeniu. Niezręczny moment postanowiła zakończyć Kate. Usiadła obok niej.
K: Karetka będzie za 5 minut.
M: Nie potrzebuję jechać do szpitala...- Powiedziała przez łzy.
K: Ty może nie, ale jest jeszcze ktoś kogo powinien zobaczyć lekarz.- Melanie zamarła. Skąd ona wie o ciąży? Czy już po niej coś widać, czy to intuicja kobieca podpowiadała policjantce. Nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ do pokoju weszli ratownicy. Obejrzeli obie kobiety i zabrali je do szpitala. W drodze milczały. Melanie ciągle płakała. Nie potrafiła patrzeć na policjantkę, która uratowała jej życie. Jak może zniszczyć jej ślub? Czy ona już wie? Patrzyła na spokojną Kate, która dzwoniła do partnera i streszczała mu całe zajście. Zastanawiała się jakim cudem potrafi tak dobrze maskować emocje? W szpitalu je rozdzielono. Każda poszła na inny oddział co było zrozumiałe. Policjantka po badaniach podeszła na oddział ginekologiczny. Zapukała do drzwi.
K: Mogę?- Łagodnie zapytała.
M: I tak musimy porozmawiać...
K: Dokładnie. Lepiej to mieć za sobą.- Usiadła na krzesełku. Melanie na nią nie patrzyła. Wiedziała, że kobieta może być zażenowana.
K: Rachel była pod wpływem narkotyków. Opowiedz mi co się stało.- Poleciła jej. Kobieta się ociągała.
K: Możesz porozmawiać ze mną jak kobieta z kobietą, albo mogę poprosić mojego partnera, ewentualnie Nata,
M: Ewentualnie Nata...- Powtórzyła za nią.
K: Ale wiem, że dla niego to nie będzie łatwe, ponieważ jest z tobą bardzo związany.- Patrzyły się na siebie. Melanie popłynęły łzy.
M: Nic nas nie łączy.
K: A dziecko? To mało?- Założyła nogę na nogę.
M: O nic się nie martw o dziecku się nie dowie... Nie zepsuję wam ślubu. Nic od niego nie chcę...- Zalała się łzami. Było jej trudno wykrztusić te słowa, ponieważ kochała tego mężczyznę, ale widziała też dzisiejszego dnia jak jest dobra Kate. Nie dziwiła się mu, że ją wybrał. Wspaniała i dobra kobieta z niej. Do tego piękna i inteligentna. Ideał dla Nata.
K: O czym ty mówisz? Jaki ślub?- Była zaskoczona.
M: Nie udawaj, bo wiem że wychodzisz za Nata,- Kate parsknęła śmiechem. Nie potrafiła się uspokoić, co wyprowadziło z równowagi Mel.
M: Co w tym takiego zabawnego!?
K: Przepraszam... Już ci tłumaczę. Ja i Nate nie jesteśmy parą... Nie wiem skąd ci się to ubzdurało, ale on nie jest moim narzeczonym i nigdy nim nie był.
M: Słyszałam przecież... Mówiliście o ślubie, a ty kiedyś w barze rozmawiałaś nim przez telefon i mówiłaś do niego kochanie...
K: A to nie można już miło powiedzieć do nikogo? A o ślubie faktycznie rozmawialiśmy, ale o moim z moim narzeczonym. Rozumiesz?- Kiwnęła jej głową twierdząco.
K: On nie widzi świata poza tobą.- Stwierdziła.
M: Nie musisz mnie pocieszać. Zaprzepaściłam wszystko lata temu.
K: Mylisz się. Każdy błąd można naprawić jeśli tylko się tego chce. Wiesz, że on stawał na głowie, żeby cię ochronić? Sprawdzał akta, był w więzieniu i rozmawiał z Arthurem, nawet miałaś ogon...
M: Ogon? Kto to był?- Do sali wszedł kapitan Stone.
K: O wilku mowa.
M: O ja się z panem Zanem kilka razy spotkałam...- Urwała i zaczęła intensywnie myśleć.
Z: I to nie były przypadkowe spotkania. Nate mnie prosił, żebym cię obserwował i czuwał nad tobą.
M: Kim jesteś?
K: Spokojnie. To kapitan Zane Stone. Pracuje z nami, ale można powiedzieć, że w innej profesji.
Z: I dodatkowo jestem przyjacielem Nata i narzeczonym tej tutaj.- wskazał na Kate głową. Zaśmiała się.
M: Boże...
Z: Nie Boże, tylko zastanów się co powiesz Natowi, bo zaraz tu wpadnie. Mamy nadzieję, ze wybierzesz dobrą drogę.- Puścił jej oko i wyszedł z policjantka z sali. Patrzyła na nich przez uchylone drzwi. Blondyn z czułością oglądał obitą twarz swojej narzeczonej.
M: Zazdroszczę wam...- Wyszeptała. Usłyszała szum, a chwilę później stał przed jej łóżkiem zdyszany i przestraszony Nate.

Komentarze