Rozdział 3.

22.06.2017

Zerknęła na kalendarz. Dni mijały nieubłaganie szybko. Nie wiedziała nawet kiedy. Westchnęła. Za niecały miesiąc jej córka ma urodziny, a od dwóch tygodni nie ma kontaktu z mężem.
K: Stone... Nie radę ci zawalić... Dałeś nam słowo...- Przeczesała włosy i skupiła się na monitorze komputera. Miała sporo zaległości w papierkowej robocie. Często wieczorami kiedy Hayley zasypiała, sama brała się za wypełnianie dokumentów. Wszyscy starali się jej jakoś pomóc, ale ciągle czuła się samotna. Była wykończona. W prawdzie dostała dwa dni wolnego, ale musiała ten czas poświęcić pracy. Zamknęła laptopa i położyła się wygodnie w łóżku. Popatrzyła na drugą połowę łóżka. Brakowało jej męża. 
K: Jak mogłeś wyjechać...- Powiedziała sama do siebie i zgasiła lampkę. Nie mogła zasnąć. Bała się powracającego koszmaru. Wiedziała, że sen nie wróży nic dobrego. Skupiona na swoich obawach nie usłyszała pikania video chatu. Dopiero za drugim razem się ocknęła. Zobaczyła, że jak na zawołanie dzwoni Zane. Poprawiła włosy i szybko odebrała połączenie. 
Z: Witaj kochanie.- Nic nie odpowiedziała. Sama nie wiedziała, czy jest wściekła na swojego żołnierza, czy wdzięczna za to że nic mu się nie stało. 
Z: Przepraszam... Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie....
K: No nie masz... Nie będę tego ukrywała...- Odparła.
Z: Kochanie...
K: Wracaj już...- Słowa zawisły w powietrzu. Nie potrafili się odezwać. Zapadła długa cisza. Kate walczyłam z kolejną dawką łez. Zane miał ogromne poczucie winy, że zostawił je same. Miała ochotę się rozłączyć. Otarła łzy i odchrząknęła.
K: Muszę kończyć mam dużo zaległości...
Z: Poczekaj Kete...- poprosił łagodnie żonę. Milczała, więc uznał to za dobry znak.
Z: Kocham Cię i bardzo za Tobą tęsknię... Wytrzymaj jeszcze trochę... Błagam... Rozmawiałem z Natem i jak wrócę to da Ci wolne i pojedziemy do Zakopanego... Odpoczniemy.
K: Ja nie chcę urlopu tylko ciebie, a Hayley potrzebuje ojca.
Z: Rozumiem. Kochasz mnie?- Zapytał z pełną powagą.
K: Czemu pytasz?- odpowiedziała pytaniem. Zaśmiał się. Uwielbiała jego śmiech. Nawet na misji potrafił się śmiać.
Z: Bo mi tego dawno nie mówiłaś.
K: W sumie...- Droczyła się z nim.
Z: To jak? Kochasz, czy nie kochasz?
K: Oto jest tytanie.-Zaśmiali się.
Z: Uwielbiasz mnie denerwować.- Skwitował.
K: Raczej się znęcać.
Z: Jędza.- Opdyskował
K: Kocham i to bardzo, ale wolałabym Ci to w twarz powiedzieć.
Z: Już niedługo. Obiecuję. Muszę kończyć.
K: Uważaj na siebie.
Z: Będę. Pa.- Zapadła cisza w słuchawce. Uśmiechała się. Pierwszy raz odkąd wyjechał się uśmiechała. Rozbawił ją. Tylko on potrafił rozładować napięcie. Tęskniła za nim i nie mogła się doczekać jak wróci. Miała mu tyle do powiedzenia. Wszyscy znajomi pytali o niego... Jak on t robi, że wszyscy go lubią?
K: To niezwykłe, że masz tylu przyjaciół.- Szepnęła. Położyła się wygodnie i zamknęła oczy. Starała się wyciszyć i pozbierać myśli. Wsłuchiwała się w tykanie zegarka, ale nie mogła jeszcze zasnąć. Przywykła do spania po 4-5 godzin. Wzięła do ręki książkę. Dawno nie czytała. Przestała się oddawać tej przyjemności po wyjeździe Zana. Nie miała ani czasu ani ochoty na składanie liter. Ciągle była zmęczona, ale teraz czuje że wszystko wraca na właściwe tory. Wkrótce Zane wróci, teściowa i będzie mogła odpocząć. Nie będzie już sama. Zabrzęczał jej telefon. Sięgnęła po aparat. Była to wiadomość od Spencera.
S: Podjąłem decyzje. Spotkajmy się jutro o 11 na Stalowej. Nate już wie. - Nie mogła uwierzyć w to co czyta. Teraz jak wszystko zaczęło się układać. Westchnęła głęboko. Miała ochotę podzielić się tą informacją z Zanem, ale wiedziała że wiadomość nie dojdzie albo jak dojdzie to odpowie na nią za kilka dni. Znów poczuła się samotna i zdradzona.
K: Jesteś pewny? - odpisała. Z bijącym sercem czekała na odpowiedź. Ta nadeszła szybko.
S: Tak. Przyjedziesz? - Poczuła ukłucie w sercu.
K: Będę. O 11 na Stalowej. - Odłożyła telefon. Było jej przykro. Z natłokiem myśli zasnęła.

Komentarze