Rozdział 8.

4.07.2016

Siedziała samotnie w ogrodzie, popijając colę. Patrzyła w dal. Dziś są urodziny ich córki, a Zane się dalej nie odzywa. Telefon ciągle milczy, pomimo że zerka na niego co chwilę. W tym roku na urodzinach Hailey będzie mało gości. Spencer wyjechał a Ashley i Danny odwołali przyjazd z Warszawy, ponieważ ich syn się rozchorował. Westchnęła. Miała nadzieję, że chociaż jej przełożony z żoną i synami przyjedzie. Odsunęła włosy z twarzy. Podeszła do niej teściowa.
D: Kate, co cię trapi?- Zapytała łagodnie.
K: Mam ochotę go udusić.- Odparła krótko. Kobieta popatrzyła na nią ze współczuciem i położyła dłoń na ramieniu policjantki. Brunetka zerknęła na nią.
D: Ja też. Chociaż my się postarajmy. - Kiwnęła głową. Przyszykowały salon, wszystko było praktycznie w różu, filecie i złocie. Kończyła wieszać lampiony. Stół był zastawiony. Miała czas, żeby się przebrać. Założyła na siebie opiętą fuksjową sukienkę do kolana. Była z krótkim rękawem i wybrała ją Melanie. Sama pewnie zdecydowałaby się na czarną, ale nowa przyjaciółka przekonała ją do koloru. Do zestawu dobrała czarne sandałki. Zrobiła makijaż, który od zawsze był jej przykrywką. Maskowała nim nie tylko zmęczenie, ale i emocje. Kreska i mocno wytuszowane oko poprawiły jej nastrój. Nałożyła róż i puściła włosy. Była gotowa. Weszła do pokoju córki. Dziewczynka grzebała w szafie. Obserwowała małą modnisię. Pokazała jej kilka sukienek. Kate poparła wybór bordowej sukienki z białą koronką na dole i takim samym paskiem. Pomogła jej upiąć włosy w kok. Musiała przyznać, że Hailey jest ładną dziewczynką. Miała jej kolor oczu i włosów, ale nosek i delikatne rysy twarzy po mężu.
H: Jak wyglądam?
K: Bardzo ładnie.- Uniosła kciuk w górę.
H: Spodobam się tacie?- Kate poczuła ukłucie w sercu. Usiadła obok córki i ją objęła. Chwilę milczała.
K: Hailey, wiesz że nie wiem czy tata dotrze do nas...- Urwała i zerknęła na dziewczynkę, która zagryzała wargę.
H: Dotrze. - Zaprotestowała.
K: Kochanie, nie jestem tego pewna. Nie mam od niego żadnych wiadomości. Przykro mi córciu.- Pocałowała ją. Obserwowała reakcję dziecka. Widać było, że ma ochotę płakać. Mocniej ją przytuliła. Gładziła Hailey po głowie. Usłyszała głosy. Lekko szturnęła małą.
K: Chyba masz gości.- Oderwała się od niej i pobiegła po przedpokoju. Zapomniała o ojcu. Kate odetchnęła i podziękowała w duchu. Przywitała się z Natem i jego żoną. Dzieci dawno pobiegły się bawić. Zaprosiła ich z teściową do salonu.
N: Bardzo ładnie.
M: Same wszystko zrobiłyście?
K: Tak.- Zrobiła im drinka. Nate odmówił. Był kierowcą. Nie nalegała. Sama też sobie zrobiła. Popijała go i gaworzyła z Melanie. Bardzo się zaprzyjaźniły od czasu wyjazdu Ashley. Pomagała jej na każdym kroku. Była nawet chrzestną Hailey. Nate się im przyglądał. Był zadowolony, że kobiety się dogadują. Dołączyły do nich dzieci.
A: Tato! Chodź! - Adam pociągnął go za rękę. Policjantka popatrzyła na Adama. Był to młodszy syn Melanie i pierworodny Nata. Przypominał bardziej Mel niż jego. Policjant popatrzył na zegarek.
K: A gdzie macie Tonego?
A: On ciągle tylko gra na tym sowim głupim telefonie!
H: Właśnie! Nie chce się z nami bawić.- Poskarżyli się. Nate wzruszył ramionami i poszedł za dziećmi.
M: Anthony, powoli dojrzewa i nie chce się już tak bawić z Adamem. Nie mogę przetłumaczyć młodemu, że taka kolej rzeczy...- Westchnęła. Kate się zaśmiała.
K: Fajne te twoje chłopaki.
M: Fajne... Ale bym chciała mieć córkę....
K: Nie narzekaj, bo masz super rodzinę.
M: A ty nie myślałaś o kolejnym dziecku?- Kate parsknęła śmiechem.
K: A mam z kim o tym myśleć? Widzisz gdzieś tu mojego męża?- Zapytała kpiąco. Mama żołnierza wniosła do salonu tort. Melanie się nim zachwycała. Diana zawołała dzieci i policjanta. Hailey miała już dmuchać, ale Nate ją powstrzymał.
N: Najpierw życzenie!- Zasłonił świeczki. Dziewczynka się zaśmiała.
H: Mam tylko jedno życzenie. Chcę, żeby tatuś wrócił.- Wszyscy milczeli i patrzyli jak wesoła dziewczynka dmucha świeczki.
K: Zabiję go.- Wyszeptała do Nata.
N: Może jej życzenie się spełni.
K: Nie ty ją będziesz usypiać i tłumaczyć...
N: Nie będzie takiej potrzeby.- Pomogła kroić tort, ale nie usłyszała słów przyjaciela. Po jedzeniu przyszedł czas na prezenty. Nate zerknął na zegarek, nie umknęło to policjantce.
K: Spieszysz się gdzieś?
N: Raczej nie...
K: To co tak ciągle się gapisz na zegarek?
N: Zobaczysz.- wskazał jej na dzieci, które zajęły się nowymi zabawkami. Patrzyli na ich uśmiechy.
M: Zazdroszczę im tej radości.
K: Nie ty jedna.- Znowu zrobiła im drinki. Piły i gadały do dzieci. Śmiały się. Ostatnio śmiejąca się Kate to rzadki widok. Brunetka usłyszała swoją komórkę. Podbiegła do niej. To był Zane. Odebrała z bijącym sercem.
K: Tak?
Z: Cześć kochanie. Dasz mi naszą małą solenizantkę.- Zawołała dziewczynkę i mówiąc jej kto dzwoni podała aparat. Nate z Melanie wymienili porozumiewawcze spojrzenie. Poczuli ulgę. Kate widziała ich miny.
K: Co się dzieje?- Nie zdążyli, bo podbiegła do niej Hailey.
H: Mamo! Mogę iść przed dom, bo nie słyszę za dobrze taty... Mówi żebym tam stanęła to będzie lepiej słychać.- Przeskakiwała z nogi na nogę. Pozwoliła córce. Wiedziała, że w ich domu ciężko z zasięgiem. Najlepszy był przed domem koło drewutni. Z zadumy wyrwał ją przeraźliwy krzyk córki. Odłożyła drinka i pobiegła do niej.
D: Co się stało!?- Wybiegła z kuchni, ale powstrzymał ją Nate.
N: Nic się nie stało, proszę dać im chwilę. - Kate zamarła. Stanęła przed drzwiami i nie mogła się ruszyć. Nie wierzyła własnym oczom. Nie mogła nic z siebie wydusić.
H: Mamo! Moje życzenie się spełniło!- Tuliła się w pierś Zana. Mocno obejmował dziewczynkę, jednak patrzył na swoją żonę. Wstał z Hailey. Nie potrafił puścić dziewczynki. Tuląc się podszedł do kobiety.
Z: Witaj kochanie.- Objął ją.
K: Zane...- To było jedyne co mogła z siebie wydusić. Szeptała mu jego imię do ucha. W końcu go objęła.
H: Kocham was!- Pocałowała najpierw tatę a później mamę w policzek.
Z: Podoba ci się prezent?
H: Jesteś najlepszy!- Pochwaliła ojca.
Z: To rozumiem.- Postawił ją na trawie i przybił z nią piątkę. Pobiegła ogłosić wszystkim kto wrócił. Miał chwilę sam na sam z żoną. Złapał ją za dłonie i całował je.
Z: Przepraszam. - Patrzył na nią czule. Przez te wszystkie lata nie zmieniła się jej cecha. Nie potrafiła dalej za dobrze pokazywać uczuć. Jedyną osobą dla której robiła wyjątek to Hailey.
K: Jak?- Wykrztusiła z siebie.
Z: Chciałem zrobić wam niespodziankę. Kocham cię.- Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Czuł jej perfumy. Działały na jego wyobraźnię. W końcu oddała jego pocałunek. Poczuł, że ma mokre policzki. Otarł jej łzy.
Z: Ciii, już jestem... Już po wszystkim... - Głaskał policjantkę.
K: Tęskniłam... Obie tęskniłyśmy za tobą...
Z: Nie płacz... Pięknie wyglądasz.- cmoknął ją w policzek.
Z: Mam ochotę cię schrupać.- Szepnął. Nie mogła nic odpowiedzieć, bo mama mężczyzny nadbiegła. przytulała syna i karciła na zmianę. Po tym dołączyli do nich przyjaciele. Nikt jednak nie zwrócił uwagi, że pod domem stoi auto. Billy prychnął. Przyjechał dołączyć się, ale nie zastał uroczą scenę z Zanem. Był wściekły. Musiał jednak przyznać, że jego partnerka wyglądała zjawiskowo w swojej skromności i minimalizmowi.
N: My się przejedziemy na małą wycieczkę. Słyszałem, że w pobliżu jest duża karuzela. Chcemy zabrać tam dzieciaki. - Puścił im oko. Zane zaśmiał się. Zrozumiał aluzję.
H: Mogę jechać!?- Pisnęła.
Z: Pewnie.
D: Przejdę się do cioci i zamierzam tam długo zostać. - Wtrąciła się.
M: O 20 przywieziemy wam Hailey. - Wszyscy szybko się ewakuowali. Zostali sami.

Komentarze