Rozdział 14.

22.07.2016

Minęły dwa dni od wizyty Leny w ich domu, a oni nadal się nie odzywali do siebie. Unikali się jak ognia. Każde uciekło w pracę. Kate chcąc być uczciwą powiedziała parterowi o łączącej relacji Zana i Leny. Wiedział, że to może dodać im wiele problemów. Billy nie był zadowolony z wiadomości, ale cóż mógł zrobić. Siedzieli w ciszy. Biuro zawsze było jej oazą spokoju. Partner sprawdzał informacje o Lenie Scott, na prośbę Kate. Uważała, że jeśli to ona zacznie grzebać w jej przeszłości i Zane się jakimś cudem dowie to znowu będą się kłócić. Ona w tym czasie dzwoniła do chłopków z CBŚ. Nate powiedział im, że CBŚ też sprawdza ich podejrzanych. To była świetna okazja na dowiedzenie się czegoś.
B: Idę do chińczyka, kupić ci coś?- Odsunęła telefon od ucha.
K: Kurczak po Wietnamsku. - Posłała mu uśmiech i wróciła do pracy. Starała się ustalić co ma od kolegów. Oprócz hazardu, używek to nic nie wspomnieli o Lenie. Zerknęła na telefon. Wybrała numer Ashley. Przyszło jej do głowy, że skoro zna Zana od lat to może i miała przyjemność poznać Lene. Odpowiedziała prawie od razu.
A: Kate! Jak miło, że dzwonisz! Co tam u ciebie?- Policjanta tęskniła za swoją zakręconą przyjaciółką.
K: Mam do ciebie pytanie, związane z moją pracą. To musi zostać między nami.
A: Ja mam ci pomóc w śledztwie?- Była zdziwiona.
K: Tak, ale błagam nie mów o tej rozmowie ani Zanowi ani Dannemu.
A: Jasne. W czym mogę pomóc.
K: Lena Scott.- Usłyszała w telefonie gwizd. Była pewna, że Ash wie dużo na jej temat.
K: Co o niej wiesz?
A: Pytasz, bo?
K: Cóż... Zgłosiła się do mnie jakiś czas temu i zgłosiła, że jej chłopak gangus ją pobił... I tu się komplikuje, bo wiem że to Zana była...
A: Nie pozwól jej wejść z butami w życie.
K: Już to zrobiła...- Do pokoju wrócił Billy.
A: O cholera! Masz przesrane Kate...
K: Zadzwonię później. Koło której mogę?
A: Po 17 Danny idzie z Connorem na trening więc mama czas.
K: Do 17.- Rozłączyła się. Partner podał jej zamówienie.
K: Dzięki.- Zabrała się do jedzenia. Patrzył jak pochłania posiłek. Była już bardzo głodna.
B: Jesteś dziś wyjątkowo milcząca.
K: Wydaje ci się, skupiłam się na pracy. I do tego jestem mega głodna. Jesteś moim wybawcą.
B: Oj, tak mi mów!- Zaśmiali się.
K: Jeśli będziesz kupować mi chińczyka... to pomyślę.
B: Drogi interes, nie powiem.
K: Nie ma chińczyka nie ma łechtania ego.- śmiali się. Nie wiedzieli, że słucha ich Zane. Zapukał zirytowany ich flirtami. Zmierzył Whita. Musiał przyznać, że zmienił się. Był dużo spokojniejszy i nie reagował na niego. Zastanawiał się czy to jego nowa strategia.
Z: Możesz na chwilę?- Wskazał drzwi. Zerknęła na swój obiad. Niechętnie wstała i ruszyła za mężem. Billy wyczuł napiętą atmosferę między nimi. Podobało mu się to. Stanęła na plecami męża. Zane starał się zachować spokój, ale był zirytowany zachowaniem żony.
Z: Mama pyta, czy Hailey zabrać do siebie na wakacje. Mogę ją jutro zawieść.
K: A co z przedszkolem?
Z: Ma tylko kilka dni do końca.
K: Ale musi się uczyć systematyczności.
Z: Mam juto wolne i ją zawiozę. - Stwierdził stanowczo.
K: To po co mnie pytasz, skoro sam zadecydowałeś?- Uniosła się lekko.
Z: W sumie to nie wiem. - Chciała odejść, ale zastawił jej drogę. Liczył, że coś mu na to odpowie. Popatrzyła na jego twarz.
Z: Spieszy ci się do niego?- Zapytał przez zęby.
K: Spieszy mi się do pracy. - White był pod wrażeniem Kate. Sprzeciwiła się Zanowi i nawet jej się głos nie zachwiał. Bardzo dojrzała.
K: Mam dużo pracy, nie wiem kiedy wrócę.- Stanowczo go minęła. Billy patrzył na jej zdenerwowaną buzię. Uznał, że da jej czas ochłonąć. Kończyła zimny obiad. Mruczała coś pod nosem. Cisnęła widelcem na bok. Popatrzyła na partnera. Był spokojny.
B: Wiesz, że nie mamy dziś dużo pracy. Po co kłamałaś? Nie chcesz spędzić czasu z córką?- Zaczął. Był ciekawy powodu jej zachowania.
K: Sprowokował mnie, więc wolę zostać tutaj sama niż wracać i się kłócić przy dziecku. Jaki to ma sens? Wraca po pół roku i wywraca nasze życie do góry nogami. Nie szanuje naszych zasad...
B: Musiało być ci trudno.- Stwierdził. Kiwnęła głową. Nikt nie zdawał sobie sprawy ile kosztował ją wyjazd męża. Ile nerwów i strachu. Każdy teraz widzi tylko cudownego tatusia, który zajmuje się córką.
K: Było minęło... Trzeba żyć jakoś dalej. Rozłąka nam dobrze jak widać nie zrobiła...- Gorzko stwierdził. Widział ból w jej ciemnych czarnych oczach. Przeczesała ręką włosy i wróciła do pracy. Panowała dalej cisza. Zerkała co chwilę na zegarek. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Nie potrafiła się skupić. Billy widział jak się męczy.
B: Co zamierzasz robić po pracy?- Przerwał jej agonię.
K: Nie wiem... Pojadę do mieszkania Spencera sprawdzić, czy wszystko działa jak należy i może tutaj wrócę. Kto wie?- Wzruszyła ramionami.
B: A może piwo?- Zaproponował.
K: Nie mam ochoty... Innym razem White. - Wysiliła się na uśmiech. Zabrał swoje rzeczy i pożegnał się z partnerką.
B: Jak coś to dzwoń.- Chwilę posiedziała w biurze i wyszła. Idąc do auta zastanawiała się gdzie jechać.

Komentarze