6.08.2016
Kiedy otworzyła oczy to Zana już nie było. Odetchnęła z ulgą. Wzięła szybki prysznic i umyła włosy. Malując się nuciła pod nosem piosenkę. Miała dobry humor. Chciała w końcu spędzić czas z córką. To dla niej przyjechała do Zakopanego. Popatrzyła na swoje odbicie i się uśmiechnęła. Dodała tym sobie otuchy. Z szafy wyciągnęła śliwkową luźną podkoszulkę oraz szare jasne rurki. Pijąc zieloną herbatę na balkonie dostrzegła biegnącego Zana. Pomyślała, że pewnie był się wyładować. Zawsze biegał jak musiał ochłonąć, albo coś przemyśleć. Zastanawiała się, która opcja jest tym razem. Miała nadzieję, że ten dzień będzie bez kłótni. Tęskniła za mężem i jego bliskością. Odkąd pojawiła się Lena w ich życiu było coraz mniej czułości. Widziała fascynację męża tą kobietą. Dziwiła się, jak to możliwe, że bystry umysł żołnierza blokuje się przy niej i nie potrafi trzeźwo myśleć. Nie trafiają do niego żadne argumenty ani informacje. Głupiał przy tej kobiecie. Usłyszała jego kroki. Czuła, że stoi za nią, ale nie chciała się odwracać. Odchrząknął i podszedł bliżej.
Z: Mogę?- Wskazał na krzesło. Kiwnęła głową i upiła łyk zielonej herbaty. Teraz zamiast kawy to było jej uzależnienie. W ciąży odrzuciła kawę i zaczęła pić zieloną herbatę i tak już jej zostało. Przyglądnęła mu się. Był spocony i lekko zdyszany.
Z: Przepraszam. -Uniosła brew. Zastanawiała się za co ją przeprasza. Za Lene, za jego podejście do własnej żony, za brak czułości?
K: Za co?
Z: Rozumiem, że nie chcesz mieć z Leną kontaktu przez śledztwo, więc nie będę jej już zapraszał. Nie chcę was narażać...- Czuła, że jest w tym jakieś drugie dno. Nie powiedział, że on się więcej z nią nie spotka tylko, że nie przy nich. Znów tylko kiwnęła głową. Patrzył w jej oczy. czytał z nich jak z otwartej księgi.
Z: Nie musisz być o nią zazdrosna.- Dodał i czekał na reakcję ze strony żony.
K: Kto ci tak powiedział, że jestem zazdrosna?
Z: Lena zasugerowała, że możesz jej nie lubić ze względu na to co nas kiedyś łączyło... Ale to przeszłość. Jestem twoim mężem. Chcę, żebyś to wiedziała.
K: Aaaa to Lena jest teraz naszą terapeutką? Jak miło, że jej się zwierzasz z naszych problemów. I jedna uwaga, skoro jesteś moim mężem to się zachowuj jak mój mąż.- Wstała nie czekając na jego odpowiedź. Była urażona jego słowami. Nic nie rozumiał i do tego zwierzał się obcej kobiecie. Zane patrzył jak Kate znika mu z oczu. Przeklinał zły pod nosem. Znowu nie udało im się porozmawiać. Jego żona nie przekona się do Leny. Przecież nie miała złych intencji. Chciała im pomóc, zasugerowała mu o co może chodzić Kate, zasugerowała mu szczerą rozmowę i co z tego wyszło kolejne nieporozumienie. Westchnął. I ruszył za żoną. Szukał jej w domu i ogrodzie, ale na marne. Zadzwonił do kobiety, ale numer był zajęty.
Di: Nie ma Kate, jeśli to jej szukasz.- Podeszła do syna. Przeczesał dłonią włosy.
Z: A kogo innego miałbym szukać?
Di: Ty mi powiedz. - Patrzyła wymownie na syna. Wiedział, że słyszała uch rozmowę, którą prowadzili na balkonie.
Z: Chcesz mi coś powiedzieć? To mów śmiało!- Zirytował się. Nikt nie odczytał dobrze jego intencji.
Di: Zastanów się co ty robisz. Masz żonę i dziecko, przestań latać za nią jak jakiś kawaler. Tylko ty nie widzisz jak to wygląda? W jakim świetle stawiasz swoją żonę? Dostajesz małpiego rozumu. Nie igraj z Kate. I lepiej się opanuj, zanim zabrniesz za daleko.
Z: Nie mam romansu z Leną. Nie szukam przygód. Nie musisz prawić mi kazań jak jakiemuś dzieciakowi. Możesz być spokojna.
Di: Będę spokojna jak moja synowa będzie. I lepiej, żeby to była prawda co mówisz, bo nie zamierzam się za ciebie wstydzić. I zapamiętaj skrzywdzisz Kate to nie tylko stracisz żonę i dziecko, ale i mnie.- Zostawiła go samego w ogrodzie. Był wściekły, na matkę która prawi mu kazania. Jaki romans? Jakie skrzywdzenie Kate? Nie może mieć już nawet koleżanki? Kate pracuje z facetami i jakoś nie ma z tym problemu, ale jak role sie odwrócą to od razu romans. Miał ich po dziurki w nosie. Przebrał się i wyszedł. Nie zamierzał się już nikomu tłumaczyć ze znajomości z Leną. Wybrał numer blondynki. Odebrała po pierwszym sygnale.
Z: Masz ochotę na kawe?
L: Jasne. Gdzie się widzimy?
Z: Przyjadę po ciebie.- Wsiadł do auta i ruszył do Leny, wciąż wściekły na słowa matki.
Kiedy otworzyła oczy to Zana już nie było. Odetchnęła z ulgą. Wzięła szybki prysznic i umyła włosy. Malując się nuciła pod nosem piosenkę. Miała dobry humor. Chciała w końcu spędzić czas z córką. To dla niej przyjechała do Zakopanego. Popatrzyła na swoje odbicie i się uśmiechnęła. Dodała tym sobie otuchy. Z szafy wyciągnęła śliwkową luźną podkoszulkę oraz szare jasne rurki. Pijąc zieloną herbatę na balkonie dostrzegła biegnącego Zana. Pomyślała, że pewnie był się wyładować. Zawsze biegał jak musiał ochłonąć, albo coś przemyśleć. Zastanawiała się, która opcja jest tym razem. Miała nadzieję, że ten dzień będzie bez kłótni. Tęskniła za mężem i jego bliskością. Odkąd pojawiła się Lena w ich życiu było coraz mniej czułości. Widziała fascynację męża tą kobietą. Dziwiła się, jak to możliwe, że bystry umysł żołnierza blokuje się przy niej i nie potrafi trzeźwo myśleć. Nie trafiają do niego żadne argumenty ani informacje. Głupiał przy tej kobiecie. Usłyszała jego kroki. Czuła, że stoi za nią, ale nie chciała się odwracać. Odchrząknął i podszedł bliżej.
Z: Mogę?- Wskazał na krzesło. Kiwnęła głową i upiła łyk zielonej herbaty. Teraz zamiast kawy to było jej uzależnienie. W ciąży odrzuciła kawę i zaczęła pić zieloną herbatę i tak już jej zostało. Przyglądnęła mu się. Był spocony i lekko zdyszany.
Z: Przepraszam. -Uniosła brew. Zastanawiała się za co ją przeprasza. Za Lene, za jego podejście do własnej żony, za brak czułości?
K: Za co?
Z: Rozumiem, że nie chcesz mieć z Leną kontaktu przez śledztwo, więc nie będę jej już zapraszał. Nie chcę was narażać...- Czuła, że jest w tym jakieś drugie dno. Nie powiedział, że on się więcej z nią nie spotka tylko, że nie przy nich. Znów tylko kiwnęła głową. Patrzył w jej oczy. czytał z nich jak z otwartej księgi.
Z: Nie musisz być o nią zazdrosna.- Dodał i czekał na reakcję ze strony żony.
K: Kto ci tak powiedział, że jestem zazdrosna?
Z: Lena zasugerowała, że możesz jej nie lubić ze względu na to co nas kiedyś łączyło... Ale to przeszłość. Jestem twoim mężem. Chcę, żebyś to wiedziała.
K: Aaaa to Lena jest teraz naszą terapeutką? Jak miło, że jej się zwierzasz z naszych problemów. I jedna uwaga, skoro jesteś moim mężem to się zachowuj jak mój mąż.- Wstała nie czekając na jego odpowiedź. Była urażona jego słowami. Nic nie rozumiał i do tego zwierzał się obcej kobiecie. Zane patrzył jak Kate znika mu z oczu. Przeklinał zły pod nosem. Znowu nie udało im się porozmawiać. Jego żona nie przekona się do Leny. Przecież nie miała złych intencji. Chciała im pomóc, zasugerowała mu o co może chodzić Kate, zasugerowała mu szczerą rozmowę i co z tego wyszło kolejne nieporozumienie. Westchnął. I ruszył za żoną. Szukał jej w domu i ogrodzie, ale na marne. Zadzwonił do kobiety, ale numer był zajęty.
Di: Nie ma Kate, jeśli to jej szukasz.- Podeszła do syna. Przeczesał dłonią włosy.
Z: A kogo innego miałbym szukać?
Di: Ty mi powiedz. - Patrzyła wymownie na syna. Wiedział, że słyszała uch rozmowę, którą prowadzili na balkonie.
Z: Chcesz mi coś powiedzieć? To mów śmiało!- Zirytował się. Nikt nie odczytał dobrze jego intencji.
Di: Zastanów się co ty robisz. Masz żonę i dziecko, przestań latać za nią jak jakiś kawaler. Tylko ty nie widzisz jak to wygląda? W jakim świetle stawiasz swoją żonę? Dostajesz małpiego rozumu. Nie igraj z Kate. I lepiej się opanuj, zanim zabrniesz za daleko.
Z: Nie mam romansu z Leną. Nie szukam przygód. Nie musisz prawić mi kazań jak jakiemuś dzieciakowi. Możesz być spokojna.
Di: Będę spokojna jak moja synowa będzie. I lepiej, żeby to była prawda co mówisz, bo nie zamierzam się za ciebie wstydzić. I zapamiętaj skrzywdzisz Kate to nie tylko stracisz żonę i dziecko, ale i mnie.- Zostawiła go samego w ogrodzie. Był wściekły, na matkę która prawi mu kazania. Jaki romans? Jakie skrzywdzenie Kate? Nie może mieć już nawet koleżanki? Kate pracuje z facetami i jakoś nie ma z tym problemu, ale jak role sie odwrócą to od razu romans. Miał ich po dziurki w nosie. Przebrał się i wyszedł. Nie zamierzał się już nikomu tłumaczyć ze znajomości z Leną. Wybrał numer blondynki. Odebrała po pierwszym sygnale.
Z: Masz ochotę na kawe?
L: Jasne. Gdzie się widzimy?
Z: Przyjadę po ciebie.- Wsiadł do auta i ruszył do Leny, wciąż wściekły na słowa matki.
Komentarze
Prześlij komentarz