Rozdział 18

25.08.2016

Właśnie zaczynało się wspólne zebranie wydziału dochodzeniowego i CBŚ. W ciągu kilku tygodni udało się uzbierać sporo materiałów przeciw Lenie i jej gangusowi. Kate patrzyła przez okno na zbliżającą się burze. W jej życiu własnie trwała taka oto burza. Ciągłe awantury z Zanem, ciche dni, wyjścia bez słowa mężczyzny, telefony i tak w kółko. Do tego sprawa z Zero ucichła. Przypomniała sobie jak tydzień temu przyszedł do biura ponury Billy z informacjami na temat Zero.  Okazało się, że to jej były chłopak wymyślił całą historię. W myślach odtworzyła ich spotkanie w więzieniu.
B: Widzę, że się nudzisz w więzieniu Sam. 
S: Nie wiem o czym mówisz.- Patrzył rozbawiony na policjanta.
B: Nie? A co ci mówi denna historyjka o niejakim Zero i chęci zemsty na Kate?
S: Kim? Chyba coś ci się pomyliło White. 
B: Tak sądzisz?
S: Zdecydowanie, nie mam pojęcia kim jest Zero. Ale słyszałam, że moja była dziewczyna ma się dobrze, ma męża i o ile się nie mylę córeczkę?- Śmiał się w twarz Whitowi. Policjant zbliżył się do niego. 
S; I co mi zrobisz? znowu pobijesz?
K: On ci nic nie zrobi, ale za to ja już tak.- Wyszła zaa rogu. Samowi rozbłysły oczy. Był podniecony jej widokiem.
S: Kate! Kopę lat! Nic się nie zmieniałaś!- Zrobił krok w jej kierunku.
K: I tu się mylisz. Bardzo się zmieniłam. - Byli blisko siebie. Billy stał w pogotowiu. 
K: Dam ci jedną radę. Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju. 
S: Bo co złotko?- Cmoknął do niej. Policjantka nie zastanawiając się, zamachnęła się i mocno uderzyła mężczyznę. Złapał się za krwawiący nos. Podeszła do niego i wymierzyła kopnięcie w żebra. 
K: To powinnam była zrobić z tobą lata temu. Radzę ci siedzieć cicho i zapomnieć o moim istnieniu, bo następnym razem cię zabije. I będzie to obrona konieczna. - Wyszła. 
Zanowi nic nie powiedziała o całym zajściu, ponieważ cigągle pracował albo pisał smsy z Leną. Nie sądziła, żeby go to zainteresowało. Zostało to więc między nią, Billym a Natem. Przełożony był zdziwiony, że nie chciała nic mówić mężowi ale szanował jej decyzję. Przeczuwał, że nie jest najlepiej między nimi. Uważał jednak, że nie jest odpowiednią osobą, żeby się wtrącać. Podpytywał jednak kilkukrotnie Billego czy coś wie, ale ten nie puścił pary z gęby. Pozostało żyć mu domysłami. Wchodząc do sali popatrzył na policjantkę. Siedziała nieobecna. Billy szturchnął ją łokciem i zerknęła na szefa. Za nim wszedł nowy prokurator.
B: Słyszałem o nim wiele niepochlebnych opinii.
K: Jest z Warszawy to co się dziwić.- Zaśmiali się. Prokurator popatrzył w ich stronę. Byli tak zajęci rozmową, że nie zwrócili uwagi na mężczyznę, który w dniu ich wizyty w więzieniu widział ich i co zaszło. W szczególności przyglądała się kobiecie. Lustrował ją wzrokiem. Była ładna i z tego co zauważył świetnie rozumiała się ze swoim kolega. Uznał, że musi się czegoś o niej dowiedzieć i ją poznać. Prokurator nie mógł uwierzyć, że za tym wszystkim stoi ta oto kobieta.
Prok: Witam, nazywam się Steven Walles.  Jestem nowym prokuratorem odesłanym z Warszawy. Mam nadzieję, że współpraca ze wszystkimi będzie owocna.- Zerknął na policjantkę, która wbiła w niego swoje ciemnie oczy. Przyciągała go. Słuchał uważnie jej wypowiedzi. Billy przyłapał go na gapieniu się. Znał ten męski wyraz twarzy. Wiedział, że jest pod urokiem jego partnerki. Po prawie dwóch godzinach zebranie zmierzało ku końcowi. Prokurator podziękował wszystkim. Rozmawiał z Natem, kiedy Kate w tym czasie zbierała sprzęt.
SW: Czy mogę prosić na chwilę panią komisarz do siebie i pana Whita też. - Partnerzy wymienili spojrzenia i podeszli do niego.
SW: Widziałem was ostatnio w więzieniu. Nawet słyszałem co się tam stało. - Zrobił przerwę. Czekał na jaką reakcję policjantów, ale byli niewzruszeni.
SW: Dziwię się tylko czemu jest o tym tak cicho i nic wasz komendant nie wie?
B: O czym, jeśli można się dowiedzieć?
SW: Nie musicie się zgrywać i tak poznam całą prawdę. Mam już na biurku akta niejakiego Samuella...- Popatrzył na kobietę, która nawet nie drgnęła. Zastanawiał się czy ma zamiar coś mu powiedzieć.
SW: Chcecie mi coś powiedzieć?
K: Sądzę, że wszystko znajduje się w aktach. Niedługo dołączę tam nowy raport z ostatniej wizyty.
SW: Oczekuję, że doręczy mi go pani jutro i to osobiście.- Posłał jej uśmiech. Wymusiła uśmiech i kiwnęła twierdząco głową. Pożegnali się i patrzyli jak mężczyzna odchodzi.
K: No to mamy przesrane...
B: Trzeba powiedzieć Natowi, że nasz prokurator węszy nie tu gdzie trzeba.
K: Tak jakbym miała mało zmartwień.- Opadła na krzesło. Billy przykucnął obok niej.
B: Chcesz pogadać?
K: Nie ma o czym. Jest jak jest... Muszę pisać raport dla kutasa...
B: Pomóc ci?- Blado się uśmiechnęła. Wiedziała, że nie cierpi pisać raportów, ale chce jej pomóc. Doceniała ten gest. Patrzyła na jego również zmęczoną i zaniepokojoną twarz. Milczeli. Tak zasał ich Zane, który szedł do Nata. Zacisnął szczęki. Nie zauważył nawet przyjaciela obok niego.
N: Masz coś dla mnie?- Wybił antyterrorystę z myśli.
Z: Tak, tu masz te plany, o które mnie prosiłeś.- Podał mu pliki kartek nie odrywając wzroku od żony i jej partnera. Nate też popatrzył w tamtym kierunku.
N: Może piwo?
Z: Jadę na ćwiczenia z chłopakami. - Odwrócił się na pięcie. Nate już nic z tego nie rozumiał.

Komentarze