26.08.2016
Zane jeszcze spał kiedy Kate wstała. Mięli dziś napięty plan dnia. Będą zakładać podsłuchy, obserwować dom gangusa oraz musi odwiedzić prokuratora z raportem. Chodziła po domu zbierając myśli. Pewne czynności robiła już odruchowo. Nie wiedziała, kiedy ale była już ubrana i spakowana. Jadła samotnie śniadanie. Z utęsknieniem popatrzyła na drzwi sypialni. Chciała móc się wygadać Zanowi. Przytulić go i posłuchać jego zdania. Jednak to było niemożliwe. Lena wciąż gościła w ich życiu, często o niej wspominał, robił to zupełnie nieświadomie. Ona już przestała reagować. Rozmowy dotyczyły głównie córki i życia codziennego.
Z: Czemu już nie śpisz?- Podskoczyła. Wystraszył ją.
K: Muszę jechać zaraz zawieść kwity nowemu prokuratorowi. Nie pała zbytnią sympatią do mnie.
Z: Za to widziałem wczoraj, że White bardzo. - Zmarszczyła brwi. Zastanawiała się o czym mówi do niej mąż.
Z: Widziałem jak był zbyt blisko ciebie. - Prychnęła.
K: To śmiesznie, że przeszkadza ci jak Billy jest za blisko mnie, ale jak Lena jest za blisko to już coś innego co Stone?- Oddała policzek. Nie miała zamiaru się tłumaczyć. To Zane nie jest fair.
Z: Nie bądź śmieszna. Przecież wiesz, że White się nie zmienił... Nie widzisz, że on tylko czeka na okazje? On chce tylko jednego Kate.
K: Może i się nie zmienił, ale za to ciebie nie poznaję! Jesteś innym człowiekiem. Nie rozumiem cię, ciągle się tylko mnie czepiasz a odkąd ona zagościła w naszym życiu to jestem tylko zbędnym balastem! Nie dość, że cię nie interesuje, nie jesteśmy blisko, nie ma między nami intymności to jeszcze mi zwracasz uwagę a sam nie jesteś uczciwy! Mam dość! rozumiesz!?- Wykrzyczała mu w twarz i wyszła z domu. Była zdenerwowana. Miała ochotę płakać. Jeszcze czeka ją spotkanie z prokuratorem, który na pewno będzie drążył temat. Z piskiem opon odjechała spod bloku. Łzy napływały jej do oczu. Wybrała numer Ashley. Czekała kilka sygnałów, ale jak tylko usłyszała głos przyjaciółki zaczęła bez ogródek.
K: Miałaś rację! Ona nas niszczy Ash... Nie poznaję Zane. Stał się innym człowiekiem. - Usłyszała westchnięcie przyjaciółki.
K: Co mam robić? Już nie wiem co mogę zrobić... Nawet już nie żyjemy razem. Mieszkamy tylko niczym współlokatorzy...
A: Mam przyjechać?
K: I co mi to da? Nawet nie wiesz jaki on sie zrobił okropny...
A: Wiem jaki on jest przy Lenie. I wyobrażam sobie jak ona nim obraca i manipuluje.
K: Nasze małżeństwo nie istnieje...
A: Nie mów tak. Zane cię kocha!
K: Naprawdę? Jakoś tego nie widzę, widzę za to jak cieszy się na każdy jej telefon...
A: Kate spokojnie, zakończ śledztwo, czuję że ona pójdzie siedzieć i odzyskasz Zana.
K: Oby do tego czasu było co odzyskiwać.- Rozłączyła się. Stała właśnie przed gabinetem prokuratora. Wzięła głęboki oddech i weszła.
SW: Miło panią widzieć pani komisarz.
K: Tu ma pan raport, jeśli by miał pan jakieś pytania to odpowiem.- Położyła papier na biurku. Zerknął na notatkę.
SW: Rozmawiałem z BSW i nic nie wiedzą o waszej wizycie i nadużyciu w więzieniu. Zastanawiam się co z tym fantem zrobić?- Przysiadł na biurku. Policjantce zrobiło się niedobrze. Rozumiała do czego zmierza.
K: To zależy tylko i wyłącznie od pana. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
SW: Czytałem, że miała pani z nim problemy Kate.
K: Skoro ma pan akta to wie pan wszystko. - Ucięła.
SW: Sądzę, jednak że nie mówisz mi wszystkiego. - Zauważyła, że przeszedł na bezpośrednią formę wypowiedzi, ale nie zamierzała komentować.
SW: Możesz mi powiedzieć wszystko. To zastanie między nami.- Zbliżył się do niej.
K: Dobrze, skoro zostanie to między nami to powinien pan wiedzieć, że jestem mężatką.- Usmiechnęła się.
SW: Tak? Musiało mi to umknąć.
K: Oj nie sądzę, bo mąż akurat jest ciekawszą postacią niż ja i bardziej wpływową.
SW: To znaczy?
K: Nic szczególnego. Musi pani się lepiej wczytać. Powinnam już iść. Obowiązki i odprawa na mnie czekają. Życzę panu miłego dnia. -Wiedziała już, że mężczyzna będzie jej problem. Musiała opowiedzieć o tym Billemu, pomimo jego dnia wolnego.
Zane jeszcze spał kiedy Kate wstała. Mięli dziś napięty plan dnia. Będą zakładać podsłuchy, obserwować dom gangusa oraz musi odwiedzić prokuratora z raportem. Chodziła po domu zbierając myśli. Pewne czynności robiła już odruchowo. Nie wiedziała, kiedy ale była już ubrana i spakowana. Jadła samotnie śniadanie. Z utęsknieniem popatrzyła na drzwi sypialni. Chciała móc się wygadać Zanowi. Przytulić go i posłuchać jego zdania. Jednak to było niemożliwe. Lena wciąż gościła w ich życiu, często o niej wspominał, robił to zupełnie nieświadomie. Ona już przestała reagować. Rozmowy dotyczyły głównie córki i życia codziennego.
Z: Czemu już nie śpisz?- Podskoczyła. Wystraszył ją.
K: Muszę jechać zaraz zawieść kwity nowemu prokuratorowi. Nie pała zbytnią sympatią do mnie.
Z: Za to widziałem wczoraj, że White bardzo. - Zmarszczyła brwi. Zastanawiała się o czym mówi do niej mąż.
Z: Widziałem jak był zbyt blisko ciebie. - Prychnęła.
K: To śmiesznie, że przeszkadza ci jak Billy jest za blisko mnie, ale jak Lena jest za blisko to już coś innego co Stone?- Oddała policzek. Nie miała zamiaru się tłumaczyć. To Zane nie jest fair.
Z: Nie bądź śmieszna. Przecież wiesz, że White się nie zmienił... Nie widzisz, że on tylko czeka na okazje? On chce tylko jednego Kate.
K: Może i się nie zmienił, ale za to ciebie nie poznaję! Jesteś innym człowiekiem. Nie rozumiem cię, ciągle się tylko mnie czepiasz a odkąd ona zagościła w naszym życiu to jestem tylko zbędnym balastem! Nie dość, że cię nie interesuje, nie jesteśmy blisko, nie ma między nami intymności to jeszcze mi zwracasz uwagę a sam nie jesteś uczciwy! Mam dość! rozumiesz!?- Wykrzyczała mu w twarz i wyszła z domu. Była zdenerwowana. Miała ochotę płakać. Jeszcze czeka ją spotkanie z prokuratorem, który na pewno będzie drążył temat. Z piskiem opon odjechała spod bloku. Łzy napływały jej do oczu. Wybrała numer Ashley. Czekała kilka sygnałów, ale jak tylko usłyszała głos przyjaciółki zaczęła bez ogródek.
K: Miałaś rację! Ona nas niszczy Ash... Nie poznaję Zane. Stał się innym człowiekiem. - Usłyszała westchnięcie przyjaciółki.
K: Co mam robić? Już nie wiem co mogę zrobić... Nawet już nie żyjemy razem. Mieszkamy tylko niczym współlokatorzy...
A: Mam przyjechać?
K: I co mi to da? Nawet nie wiesz jaki on sie zrobił okropny...
A: Wiem jaki on jest przy Lenie. I wyobrażam sobie jak ona nim obraca i manipuluje.
K: Nasze małżeństwo nie istnieje...
A: Nie mów tak. Zane cię kocha!
K: Naprawdę? Jakoś tego nie widzę, widzę za to jak cieszy się na każdy jej telefon...
A: Kate spokojnie, zakończ śledztwo, czuję że ona pójdzie siedzieć i odzyskasz Zana.
K: Oby do tego czasu było co odzyskiwać.- Rozłączyła się. Stała właśnie przed gabinetem prokuratora. Wzięła głęboki oddech i weszła.
SW: Miło panią widzieć pani komisarz.
K: Tu ma pan raport, jeśli by miał pan jakieś pytania to odpowiem.- Położyła papier na biurku. Zerknął na notatkę.
SW: Rozmawiałem z BSW i nic nie wiedzą o waszej wizycie i nadużyciu w więzieniu. Zastanawiam się co z tym fantem zrobić?- Przysiadł na biurku. Policjantce zrobiło się niedobrze. Rozumiała do czego zmierza.
K: To zależy tylko i wyłącznie od pana. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
SW: Czytałem, że miała pani z nim problemy Kate.
K: Skoro ma pan akta to wie pan wszystko. - Ucięła.
SW: Sądzę, jednak że nie mówisz mi wszystkiego. - Zauważyła, że przeszedł na bezpośrednią formę wypowiedzi, ale nie zamierzała komentować.
SW: Możesz mi powiedzieć wszystko. To zastanie między nami.- Zbliżył się do niej.
K: Dobrze, skoro zostanie to między nami to powinien pan wiedzieć, że jestem mężatką.- Usmiechnęła się.
SW: Tak? Musiało mi to umknąć.
K: Oj nie sądzę, bo mąż akurat jest ciekawszą postacią niż ja i bardziej wpływową.
SW: To znaczy?
K: Nic szczególnego. Musi pani się lepiej wczytać. Powinnam już iść. Obowiązki i odprawa na mnie czekają. Życzę panu miłego dnia. -Wiedziała już, że mężczyzna będzie jej problem. Musiała opowiedzieć o tym Billemu, pomimo jego dnia wolnego.
Komentarze
Prześlij komentarz