26.08.2016
Stanęła przed drzwiami partnera. Wciąż była poruszona tym co się stało. Nie miała pojęcia w co gra z nią prokurator. Zapukała. Mężczyzna otworzył drzwi nieco zaskoczony. Zastanawiał się nad nagłą wizytą kobiety. Wróciły do niego wszystkie wspomnienia. Czekała aż zaprosi ją do środka.
B: Wejdź. Musze ci kogoś przedstawić.- Przepuścił ją w drzwiach. Rozglądnęła się.
K: Nic się nie zmieniło.-Przyznała z uśmiechem. Odwzajemnił jej szczery uśmiech, który szybko znikł na widok jego dziewczyny. Stała i lustrowała Kate lodowatym wzrokiem. Policjantka była zaskoczona widokiem obcej kobiety, ale zachowała zimną krew.
K: Komisarz Kate Stone. Jestem jego partnerką. A ty zapewne jesteś jego dziewczyną.- Podała rękę kobiecie. Zdążyła jej się przypatrzeć. Długie brązowe włosy, zielone oczy, szczupła, niższa od niej i do tego cholernie zazdrosna o Billego. Odwzajemniła uścisk.
Z: Victoria Jones. Billy wspominał, że ma partnerkę. Chciałam juz dawno cię poznać.- Kate wiedziała, że nie chciała jej poznać, ale wiedzieć jak wygląda. Zerknęła wymownie na partnera, który się ocknął.
K: Masz chwilę. To naprawdę jest pilne.
B: Jasne. chodź do pokoju. Napijesz się czegoś?
V: Billy pamiętaj, że mamy dziś palny.- Wtrąciła się kobieta. Machnął ręką. I nic sobie nie zrobił z jej słów. Zastanawiał się co sprowadza do niego Kate. I dlaczego musiała wpaść na Victorię? Było im dobrze przez ostatnie dwa lata, ale odkąd zobaczył Kate na Stalowej nie mógł już patrzeć na swoją kobietę tak samo. Wiedział, że kocha tylko swoją partnerkę. I czuł, że jego związek się kończy. Był z nią tylko z przyzwyczajenia. Sam siebie nieraz oszukiwał, że może im się uda, bo przecież Kate ma męża i dziecko. Jest szczęśliwa tak myślał, ale jej sprawy się skomplikowały więc jego z automatu też. Sprawdził, czy zamknął za sobą dobrze drzwi.
K: Jest ładna, ale nie wiedziałam, że masz kogoś. Nic nie mówiłeś.- Rzuciła do niego siedząc wygodnie na kanapie.
B: Raczej nie ma o czym mówić. To jest trochę skomplikowane. - Starał się jakoś wybrnąć. Zmierzyła go bez przekonania.
K: Jak bardzo?
B: Tak, że nie wiem jak z tego wybrnąć...- Zaśmiała się. Nie na taka reakcje liczył, jednak śmiech policjantki to było coś co lubił. Ostatnio rzadko się śmiała więc nie przeszkadza mu nawet to, że z niego szydzi.
K: Współczuję.
B: Serio?
K: Nie. - Kpiła z niego, ale lubił tą ich gre.
B: Chcesz mnie o coś zapytać w związku z tym?
K: Nie, opowiesz mi jutro wieczorem na obserwacji. Przyszłam tutaj w sprawie kutasa. - Przerwali, bo do pokoju weszła Victoria pod pretekstem szukania czegoś. Interesowało ją o czyn nie tylko rozmawiają, ale czy nie są za blisko siebie.
B: Możesz dać nam 5 minut?
V: Zaraz chce wyjść na obiad.- Policjantka widziała irytację kolegi.
B: Pójdziemy jak skończę. To są sprawy służbowe. - Wskazał dziewczynie na drzwi. Wyszła wściekła. Kate z rozbawieniem oglądała scenę.
K: Ależ zazdrosna. Wracając do kutasa, byłam dziś u niego i delikatnie mnie szantażował i badał. Złożył mi jasną propozycję. Nie mam pojęcia w co on gra, ale zanosi się na kłopoty. Nie da mi spokoju szybko.
B: Jesteś pewna?
K: Wiem co słyszałam i do czego zmierza. Nie jest dobrze. Będzie nam sie patrzył na ręce. Czekać na nasze potknięcie. - Wstała wkurzona i zaczęła chodzić po pokoju.
B: Spokojnie nie z takimi kutasami dawaliśmy radę.- Podszedł i położył jej rękę na ramieniu.
K: Sypie się mi wszystko. - Westchnęła.
B: Nie tylko tobie.- Głową pokazał drzwi.
K: Pójdę już, żebyś nie miał kłopotów.- Odprowadzając ją do drzwi odwróciła się do jego dziewczyny.
K: Dzięki za wyrozumiałość. Nie chciałam przeszkodzić. To dotyczy naszej pracy. Może kiedyś umówimy się na kawe?- Billy był zaskoczony nie bardziej niż zazdrosna Victoria. Jednak wiedział, że to blef, bo jego partnerka już nie pija kawy.
V: Jasne, miło było poznać koleżankę Billego. -Puściła oko Billemu. W duchu podziękował jej za uratowanie mu tyłka.
Stanęła przed drzwiami partnera. Wciąż była poruszona tym co się stało. Nie miała pojęcia w co gra z nią prokurator. Zapukała. Mężczyzna otworzył drzwi nieco zaskoczony. Zastanawiał się nad nagłą wizytą kobiety. Wróciły do niego wszystkie wspomnienia. Czekała aż zaprosi ją do środka.
B: Wejdź. Musze ci kogoś przedstawić.- Przepuścił ją w drzwiach. Rozglądnęła się.
K: Nic się nie zmieniło.-Przyznała z uśmiechem. Odwzajemnił jej szczery uśmiech, który szybko znikł na widok jego dziewczyny. Stała i lustrowała Kate lodowatym wzrokiem. Policjantka była zaskoczona widokiem obcej kobiety, ale zachowała zimną krew.
K: Komisarz Kate Stone. Jestem jego partnerką. A ty zapewne jesteś jego dziewczyną.- Podała rękę kobiecie. Zdążyła jej się przypatrzeć. Długie brązowe włosy, zielone oczy, szczupła, niższa od niej i do tego cholernie zazdrosna o Billego. Odwzajemniła uścisk.
Z: Victoria Jones. Billy wspominał, że ma partnerkę. Chciałam juz dawno cię poznać.- Kate wiedziała, że nie chciała jej poznać, ale wiedzieć jak wygląda. Zerknęła wymownie na partnera, który się ocknął.
K: Masz chwilę. To naprawdę jest pilne.
B: Jasne. chodź do pokoju. Napijesz się czegoś?
V: Billy pamiętaj, że mamy dziś palny.- Wtrąciła się kobieta. Machnął ręką. I nic sobie nie zrobił z jej słów. Zastanawiał się co sprowadza do niego Kate. I dlaczego musiała wpaść na Victorię? Było im dobrze przez ostatnie dwa lata, ale odkąd zobaczył Kate na Stalowej nie mógł już patrzeć na swoją kobietę tak samo. Wiedział, że kocha tylko swoją partnerkę. I czuł, że jego związek się kończy. Był z nią tylko z przyzwyczajenia. Sam siebie nieraz oszukiwał, że może im się uda, bo przecież Kate ma męża i dziecko. Jest szczęśliwa tak myślał, ale jej sprawy się skomplikowały więc jego z automatu też. Sprawdził, czy zamknął za sobą dobrze drzwi.
K: Jest ładna, ale nie wiedziałam, że masz kogoś. Nic nie mówiłeś.- Rzuciła do niego siedząc wygodnie na kanapie.
B: Raczej nie ma o czym mówić. To jest trochę skomplikowane. - Starał się jakoś wybrnąć. Zmierzyła go bez przekonania.
K: Jak bardzo?
B: Tak, że nie wiem jak z tego wybrnąć...- Zaśmiała się. Nie na taka reakcje liczył, jednak śmiech policjantki to było coś co lubił. Ostatnio rzadko się śmiała więc nie przeszkadza mu nawet to, że z niego szydzi.
K: Współczuję.
B: Serio?
K: Nie. - Kpiła z niego, ale lubił tą ich gre.
B: Chcesz mnie o coś zapytać w związku z tym?
K: Nie, opowiesz mi jutro wieczorem na obserwacji. Przyszłam tutaj w sprawie kutasa. - Przerwali, bo do pokoju weszła Victoria pod pretekstem szukania czegoś. Interesowało ją o czyn nie tylko rozmawiają, ale czy nie są za blisko siebie.
B: Możesz dać nam 5 minut?
V: Zaraz chce wyjść na obiad.- Policjantka widziała irytację kolegi.
B: Pójdziemy jak skończę. To są sprawy służbowe. - Wskazał dziewczynie na drzwi. Wyszła wściekła. Kate z rozbawieniem oglądała scenę.
K: Ależ zazdrosna. Wracając do kutasa, byłam dziś u niego i delikatnie mnie szantażował i badał. Złożył mi jasną propozycję. Nie mam pojęcia w co on gra, ale zanosi się na kłopoty. Nie da mi spokoju szybko.
B: Jesteś pewna?
K: Wiem co słyszałam i do czego zmierza. Nie jest dobrze. Będzie nam sie patrzył na ręce. Czekać na nasze potknięcie. - Wstała wkurzona i zaczęła chodzić po pokoju.
B: Spokojnie nie z takimi kutasami dawaliśmy radę.- Podszedł i położył jej rękę na ramieniu.
K: Sypie się mi wszystko. - Westchnęła.
B: Nie tylko tobie.- Głową pokazał drzwi.
K: Pójdę już, żebyś nie miał kłopotów.- Odprowadzając ją do drzwi odwróciła się do jego dziewczyny.
K: Dzięki za wyrozumiałość. Nie chciałam przeszkodzić. To dotyczy naszej pracy. Może kiedyś umówimy się na kawe?- Billy był zaskoczony nie bardziej niż zazdrosna Victoria. Jednak wiedział, że to blef, bo jego partnerka już nie pija kawy.
V: Jasne, miło było poznać koleżankę Billego. -Puściła oko Billemu. W duchu podziękował jej za uratowanie mu tyłka.
Komentarze
Prześlij komentarz