Rozdział 39

 19.11.2018

Wbiegła do szpitala. Zaczepiła pierwszą z brzegu pielęgniarkę. Wyciągnęła odznakę.
K: Gdzie jest ranny policjant?- wydyszała ciężko. Pielęgniarka przyglądała się jej chwilę. 
Pie: Proszę o nazwisko.
K: Stone... Zane Stone...- czas dłużył jej się niemiłosiernie gdy czekała na informacje. To tak nie może się skończyć. Co powie ich córce... Nie chce by przechodziła przez to samo co ona... Mieli uważać oboje. To sobie obiecywali. Łzy zebrały się jej pod powiekami. Zacisnęła palce na oczach, by nie rozkleić się. 
Pie: Właśnie go szyją na sali numer 2, zaprowadzić panią? 
K: Dziękuję. 
Pie: Musi być ważnym policjantem skoro tyle osób o niego pyta.
K: To prawda...- spuściła głowę. Pielęgniarka znowu jej się przyglądała.
Pie: Ale dla pani to ktoś wyjątkowy, prawda?- popatrzyła na szczery i życzliwy uśmiech pielęgniarki. 
K: Aż tak widać?- mruknęła.
Pie: Zdecydowanie widać, ale on cały czas mówi tylko o żonie. - Zatrzymała się. Była w szoku. 
K: Co mówi? 
Pie: Niech pani sama posłucha, to tutaj.- Kate nie wiedziała czego się spodziewać. Zerknęła do sali, mężczyzna siedział rozebreny do pasa na noszach. Pielęgniarki skakały wkoło niego, zaczepiały go i kokietowały. Jedna zszywała mu ramię, które było dosyć mocno rozerwane. Druga go wycierała. Zane siedział, ze spuszczoną głową i nie regował na zaczepki pielęgniarek. 
Pie: Rozmchmurz się przystojniaku, nie może być tak źle.
Z: Jak mam odzyskać kobietę swojego życia? Jak jej udowodnić, że ona jest wszystkim co mam? Bez niej nic nie ma sensu.- Kate zasłoniła ręką usta, słysząc szczere wyznanie męża. Minął ją lekarz.
Lek: Pani do kogo?- Zane podniósł głowę i spotkali się wzrokiem. 
Z: Kate!- zerwał się na równe nogi. Kobieta zmieszana odwróciła się na pięcie i szybko zaczęła iść przed siebie nie zwracając uwagi na wołania i zamieszanie jakie wywołali. Przyciskała nerwowo guzik windy. Gdy tylko drzwi windy się otworzyły poczuła, że ktoś ją wepchnął w głąb. Nim zdążyła złapać równowagę i zorientować się co sie właśnie dzieje, Zane zablokował windę, uszkadzając ją. 
K: Co ty robisz? Zwariowałeś!?- wykrzyczała. 
Z: W końcu porozmawiamy. Mamy jakieś z 2 godziny zanim nas wyciągną, może szybciej. - usiadł i oparł się. Zrobiła to samo po 2 stronie. Wpatrywał się w nią intensywnie. Wiedział, że stara się zachować spokój i obojetność. 
Z: Mogę Ci coś opowiedzieć? Coś o czym ci nie mówiłem, a wydarzyło się przed naszym ślubem? Wysłuchasz mnie? - wyprostowała się. Patrzyła na niego. Zlustrowała jego ciało. Zatrzymała się na ramieniu. 
K: Krwawisz...
Z: Myślę, że przeżyje. - Kącik jego ust uniósł się do góry. Zawsze działo na Kate. Spuściła speszona wzrok. 
K: To było głupie... Zepsułeś windę... Jak my się im wypłacimy.- Wymskło jej się. Zane zaśmiał sie słysząc ostatnie zdanie. Poprawiła się. 
Z: Było warto... Zyskałem czas na rozmowę z tobą. A to jest warte każdych pieniędzy. 
K: Przestań, za kilka dni się rozwodzimy.- Przywołała go do porządku. Skrzywił się. 
Z: Zawiodłem nie tylko ciebie i Haylie ale jeszcze twojej mamie dałem satysfakcję...
K: O czym ty mówisz? Majaczysz?
Z: Tuż przed ślubem bez twojej wiedzy byłem spotkać się z twoją mamą...- dał jej czas na przetworzenie informacji. Widział, że jest skołowana. Patrzyła na niego intensywnie swoimi brązowymi oczami.
K: Jak to? Czemu to zrobiłeś?
Z: Chciałem ją poznać i myślałem że uda mi się ją sprowadzić na nasz ślub... Liczyłem... w sumie to sam nie wiem na co...- Była zdumiona wyznaniem męża. Nigdy jej nic nie wspomniał, że poznał mamę. Wiedziała, po jego tonie i zmieszaniu, że coś się wydarzyło. Zane złapał się za ramie. Bez zastanowienia ściągnęła sweter i podeszła do mężczyzny. Kucnęła przy nim. 
K: Mówiłam, że to zły pomysł.- otarła krew I owinęła ramię. Zane patrzył na jej zmeczona I chudą twarz. 
Z: A ja twierdzę dalej, że pomysł był idealny.- Dotknął ją palcami w policzek. Popatrzyła na żołnierza. Odsunął rękę. 
Z: Przepraszam... Nie powinienem...- teraz on był zmieszany. Usiadła koło niego. Zerknął na żonę.
K: Co? Muszę być bliżej, żeby mieć oko na twoją rękę.
Z: Jasne... - milczeli dłuższą chwilę. 
K: Co ci powiedziedziała moja mama i jak ją znalazłeś? 
Z: Znalezienie jej nie było trudne. Kielce nie są wcale takie duże... Znacznie gorzej mi poszło z rozmową... Nie uległa mojemu urokowi.- mimowolnie się uśmiechnęła. Uznał to za dobry sygnał. 
Z: Wszedłem do monopolowego w którym pracuje, od razu wiedziałem, która z pań jest twoją mama... Po krótkiej i uprzejmej wymianie zdań, pokazałem jej nasze zdjęcie i zapytałem czy znajdzie chwilę na rozmowę...

Komentarze