1.

 7.08.2020

Lubiła swoją pracę. Była jedna z nielicznych osób na świecie, która mogła to powiedzieć. Praca w domu starości była ciężka ale i satysfakcjonująca. Bardzo lubiła rozmawiać z ludźmi starszymi. Wolała się otaczać starszymi osobami z pasjami, którzy mieli coś ciekawego do opowiedzenia niż ludźmi w jej wieku. Była opiekunką osób starszych. Pomagała seniorom w codziennych czynnościach, od karmienia, po rozmowy, itp. Oni zastępowali jej rodzinę, której już nie miała. Pozwalali na chwilę zapomnieć o samotności i bólu jaki czuła. Pustka była straszna. Nawet zapominała o narzeczonym. A to było najważniejsze. Gdy zbliżyła się do sali swojego ulubionego seniora, sprawdziła, czy ma wszystko co potrzebował. Zapukała i weszła. Przywitał ją z uśmiechem. 
M: Witaj dziadku! 
Dzi: Dzień dobry mojej ulubionej opiekunce. Masz krzyżówki?- Zapytał. Kiwnęła głową i mu podała. Razem je wypełniali i śmiali się. Lubiła słuchać opowieści dziadka z młodości. Był młodym chłopakiem, gdy wybuchła wojna i przekreśliła jego marzenia o studiach historycznych. Został zmuszony do pracy stolarza. Działał jako partyzant i zaraził się od innego starszego od niego partyzanta pasją do krzyżówek. Starszy kolega rozwiązywał jej w każdej wolnej chwili i mu powtarzał że to trening umysłu i zdobywanie wiedzy. A teraz ona pomaga mu je wypełniać, jeśli czegoś nie wiedzą to szukają w internecie.
Dzi: Końcówka sznurówki...- przeczytał. 
M: Zaraz sprawdzimy! Na ile liter?- Wklepała zdanie w telefon.
Dzi: Za moich czasów trzeba było szukać w bibliotece lub encyklopediach. Na pięć.
M: Aglet! 
Dzi: Myślisz, że oszukujemy Martynko?- zamyślił się. W sumie nigdy o tym nie myślała ten sposób. Każdy w tych czasach gdy czegoś nie wiedział, szukał w internecie. Ale wiedziała, że mężczyzna ma ponad 92 lata i ma prawo nie rozmieć naszych czasów. 
M: Myślę, że to jest dobre pytanie. Zastanowimy się po drodze na stołówkę.- Pomogła mu usiąść na wózku. 
Dzi: Ile masz lat?
M: Dziadku! Kobiet nie pyta się o wiek...- zaśmiała się.
Dzi: Mówiłem ci, że mam wnuka? On ma dziś przyjechać do mnie. Zamieszka w Krakowie na stałe, w moim mieszkaniu. Chciałbym, żebyś go poznała, to dobry chłopak. Ma 27 lat i jest po studiach, ma pracę i to szanowaną...- Przerwała mu.
M: Mówiłam, ci już dziadku, że mam narzeczonego.
Dzi: Poznaj go chociaż. Ile to masz lat?
M: Tyle co twój wnuk. - Podała mu zupę.
Dzi: Też coś zjedz, boś jest chuda jak patyk.- Wstała od stołu i parsknęła śmiechem.
M: Potrafisz powiedzieć kobiecie komplement. Przyjdę później do ciebie, może uda mi się poznać twojego wnuka, ale nie baw się w swatkę bo już jestem zajęta.- Posłała mu oko. Teraz wszyscy opiekunowie i pielęgniarki mieli przerwę. Nie lubiła z nimi siedzieć, więc zabrała swoją kanapkę z wodą z torby i wyszła do ogrodu, żeby zjeść w spokoju. Wiedziała, że jej nie lubią i miała gdzieś, że ją obgadują i śmieją się z niej. Ona za bardzo lubiła sowich dziadków. Panią Marię, Pana Stefana i oczywiście dziadka Staszka. Praca to była jej ucieczka. Popatrzyła w niebo. Było gorąco i parno na pewno będzie z tego burza. 
M: To teraz pani Marysia. - sprawdziła na rozkładzie dnia, gdy kończyła jeść. Idąc korytarzem zerknęła do sali dziadka Staszka. Słyszała śmiech, więc na pewno to był wnuczek. Kiedy skończy malować paznokcie babci, wróci i przywita się z rodziną seniora. Nie spodziewała się, że dziś babcia będzie bez humoru i przez pół godziny będzie wybierać lakier i zastanie je burza. Zerknęła na zegarek, dochodziła 17, więc dniówka się kończyła. Jednak podeszła do sali pana Staszka. Zapukała ostrożnie nie słysząc głosów. Omiotła salę spojrzeniem, ale nie było nikogo. Cofając się, poczuła, że weszła w kogoś. Szybko się odwróciła. Mężczyzna w jej wieku z kawą w ręce patrzył na nią i jej identyfikator.
Męż: To ty jesteś Martyna.- Stwierdził nie spuszczając z niej wzroku. Przytaknęła i wyprostowała się. Badał ją wzrokiem. Czuła, że patrzy jak wszyscy na nią z wyższością. Był przystojny i dobrze zbudowany. Blondyn z kilkudniowym zarostem. Na pewno już grono pielęgniarek go wypatrzyło i ślini się na jego widok.
Męż; Dziadek mi opowiadał o tobie. Mamy podobno tyle samo lat.- Odetchnęła z ulgą.
M: Jeśli jesteś rocznikiem 93 to tak.- Uśmiechnęła się i podała mu rękę. 
M: Miło poznać.
Męż: Michał Janicki. Dziadek cię bardzo lubi. - Uściskał jej małą dłoń i zauważył delikatny pierścionek.
M: Martyna Grabowska, też bardzo lubię dziadka i jego krzyżówki. 
Mi: Słyszałem, że masz narzeczonego, ale wedle dziadka to nie przeszkoda, za co przepraszam. Czasami papla staruszek głupio. 
M: Zabrzmiało tak jakbym puszczalska. - Skrzywiła się, a Michał zreflektował się jak to zabrzmiało.
Mi: Nie to miałem na myśli. Bardziej chodziło mi o to, że ja wyglądam na takiego desperata co rzuca się na wszystkie kobiety. - Zaśmiała się. 
Mi: Ale zapewniam, nie jest tak, dziadek po prostu żyje w tamtej epoce. Myśli, że każdy się hajta w wieku 20 lat jak on. Ja jednak wolę być powiedzmy wolnym strzelcem. - Popatrzył na przechodzącą pielęgniarkę Monikę. Była śliczną, wysoką blondynką. Zrozumiała. Jednak nie jest podobny do dziadka. Przystanęła przy nich. 
Mon: Twój narzeczony cię szuka. Zmiana twoja się skończyła. - Popatrzyła na zegarek było już dwadzieścia po piątej. Ale nie była z nim umówiona. Pobladła. Pewnie przez burzę przyjechał. Przeprosiła Michała i pobiegła się przebrać. Patrzył za nią, ale zagadał do piguły.
Mi: Zagoniona.
Mon: Dziwaczka tutejsza, uważaj na nią... Ma super przystojnego narzeczonego, ale nie wiem co on w niej widzi... Nawet nie pasuje do niego. - Minęła go. Zaciekawiony poszedł w kierunku wyjścia. Zobaczył go tylko tyłem. Elegancko ubrany, złapał jak mu się wydawał mocno za rękę ubraną zwyczajnie w jeansy i białą bluzkę z długim rękawem Martynę. Faktycznie wyglądali dziwnie on w spodniach od garniaka a ona w trampkach. Zastanawiał się czemu ma długi rękaw na 30 stopniach. Możliwe, że ta pielęgniarka ma racje co do niej. Kobieta miała długie brązowe włosy upięte w kucyk, była lekko wymalowana. Nie przykuwała uwagi. Miała wąskie usta i lekko zadarty nos. Jej jasne oczy były średniej wielkości. Drobna i niska. Ale był tak zafascynowany tą parą, że poszedł za nimi. Słyszał tylko fragment rozmowy ich.
M: Dlaczego przyjechałeś? Stało się coś?
J: Pada nie widzisz. - Odparł sucho. Michałowi się nie spodobało jak trzyma ją za rękę. 
M: Dałabym sobie radę. - próbowała się uwolnić. 
J: Wsiadaj do auta i mnie nie denerwuj. Nawet parasolki nie umiesz zabrać. I jeszcze czekać muszę na ciebie, a wiesz jak ja bardzo nie lubię czekać i jak się spóźniasz!
M: Przepraszam...- Otworzyła drzwi i wsiadła potulnie. Nic nie było z tej wesołej dziewczyny, która z nim gadała. Miał złe przeczucia co do tego jej typa. Musi pogadać z dziadkiem, albo z pielęgniarkami. Musi wiedzieć, kto opiekuje się jego dziadkiem. 

Komentarze