3.

 21.08.2020

Rozmawiał z rehabilitantem o buncie dziadka. Mężczyzna skarżył się mu na brak chęci dziadka do ćwiczeń. 
Mi: Wie pan, że on ma ponad 90 lat? Jemu maraton już nie w głowie więc luz.- Starał się zbyć nachalnego rehabilitanta. 
Re: Jemu te lekkie ćwiczenia są potrzebne. On ledwo rusza rękami. Mięśnie mu zanikają. Umysł ma sprawny, ale ciało niedomaga. - Michał był po ciężkiej nocy w pracy i nie miał ochoty na rozmowy. Sam nie wiedział, czemu przyszedł po pracy prosto do dziadka. Szukał jej wzrokiem, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Ciągle się mijali. Od czasu gdy podsłuchał rozmowę, unikała go. A była jedyną osobą z którą mógł na luzie porozmawiać w sposób kojący. Myślami błądził za Martyną i rozgryzieniem jej. Ciągle sobie powtarzał, że coś ukrywa i nie jest w jego typie. Przeświadczenie o kłopotach związanych z nią było silne. Miał wrażenie, że już gdzieś słyszał głos kobiety, albo ją widział. Poczuł szarpnięcie. Rozmawiała przez telefon i wpadała na niego. Gestem go przeprosiła. Słyszał jak kogoś przepraszała i była zdenerwowana. Przeprosił rehabilitanta i pobiegł za Martyną. Stanęła za zakrętem i rozmasowała ramię, którym uderzyła w niego. Miał ostatnią okazję zagadać, ale zobaczył jego. Stał z rękami założonymi na piersi i starał się maskować złość uśmiechami do pielęgniarek. Nienagannie ubrany z manierami. Ona też widziała jego frustarcje. Bała się go, ale zrobiła krok w stronę narzeczonego nim zdążył się odezwać. Patrzył na elegancika, który ją mierzył z niesmakiem. Jej strój nie pasował do mężczyzny. Nerwowo przeczesała ręką swojego długiego kucyka. 
J: Co tak długo? 
M: Przepraszam, mieliśmy naradę z dyrekcją.- Miała spuszczoną głowę. 
J: A ty wiesz, że mamy palny? Patrz jak wyglądasz? Masz się jakoś ogarnąć.- Michał już zaczynał rozumieć. Musiał wkroczyć.
Mi: Martyna!- Odwróciła się wystraszona w jego stronę. Jej mężczyzna przystanął i go zmierzył. Wytrzymał spojrzenie. 
M: Tak? Trochę się spieszymy...- Próbowała go delikatnie zbyć, zerkając na narzeczonego.
Mi: Dlaczego mój dziadek, dostał zimny obiad? I męczycie go rehabilitacją, której wyraźnie nie chce?- Była zbita z tropu. 
M: Wiesz co, skończyłam zmianę właśnie, zajmę się tym jutro, albo idź poproś kogoś o pomoc z popołudniówki. - Chciała iść, ale nie dał za wygraną.
Mi: Wyjaśnij mi to, bo dziadek powiedział, że to ty go zmuszasz do ćwiczeń. Chyba nie chcesz skargi...
- Popatrzyła na niego zdziwiona. 
Męż: Skończyła zmianę nie słyszałeś? Idź do kogoś innego.- Wydawał się poirytowany. Martyna złapała go za rękę.
Mi: Nie jesteśmy na ty, a ja zaraz zrobię dym u dyrekcji.
M: Muszę to wyjaśnić, nie chce stracić pracy. Zajmie mi to chwilę, proszę. - Ścisnął jej dłoń.
Męż: Tylko szybko, bo wiesz..- urwał i popatrzył z uprzejmym uśmiechem na Michała. Znikli znów za rogiem. Była wściekła i wystraszona. 
M: Co ty odpierdzielasz? - ataku z jej strony się nie spodziewał. Tym bardziej nieprzyzwoitych słów.
Mi: Spokojnie, jestem po twojej stronie. Chcę ci pomóc. I mogę ci pomóc. 
M: Pomóc? Niby w czym?- mierzyli się.
Mi: Przestań udawać, znam ten typ gości. 
M: Co ty możesz wiedzieć! 
Mi: Nie pierwszy raz widzę jak cię traktuje. 
M: Nie wiem, o czym mówisz. Coś ci się pomyliło... Michał nie mam czasu na jakieś twoje analizy... Spieszymy się. - chciała go minąć, ale złapał ją za rękę i podniósł rękaw nim zdążyła się wyrwać. Tak jak myślał miała siniaki i wypierała się. Typowe zachowanie osoby dotkniętej przemocą domową. 
M: Co ty robisz do cholery?! Zostaw mnie...- Poprawiła rękaw. 
Mi: Nie wiesz o czym mówię?- Pokazał jej rękę. Był wściekły za te sińce i jej wypieranie się. 
Mi: Jestem policjantem i nie pierwszy raz widzę kobietę przemocowca. Chcę ci pomóc Martyna. 
M: Jak chcesz pomóc to się nie wtrącaj. Radzę sobie sama. Nie chcę więcej problemów... Nie zbliżaj się do mnie więcej. 
Mi: Szkoda, że do mnie masz tyle odwagi a do niego już zabrakło?- Odbił zirytowany piłeczkę.  Chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała, popatrzyła tylko na niego i wyszła. Walnął ręką w balat i zaklnął. Nie tak miała wyglądać ta rozmowa, nie tak miał to rozegrać i nie tego się spodziewał. Liczył, że jego przypuszczenia są błędne. Nie rozumiał, czemu się tak nią przejmuje, skoro na co dzień widzi w pracy tony podobnych sytuacji. 

Komentarze