4.

  31.08.2020

Minęły prawie dwa tygodnie od ich wymiany zdań. Martyna unikała go jeszcze bardziej. Sam dziadek zauważył, że zrobiła się zamknięta w sobie. Skarżył się, że nie jest już taka wesoła jak kiedyś i dopytywał, czy nie ma z tym nic wspólnego. Nie mógł powiedzieć staruszkowi prawdy. Miał się nie mieszać to tak zrobi. Kłopoty mu w sumie nie są więcej potrzebne. Miał nie wpaść w kłopoty i tego się będzie trzymał. W sumie nawet dobrze jej nie zna, więc nie ma potrzeby się angażować skoro nie chce pomocy. Sam miał sporo na głowie w ostatnim czasie w związku z policją. Ale za każdym razem gdy miał zgłoszenie do pobitej kobiety, bał się że zobaczy Martynę. Ciągle nie potrafił zrozumieć kobiet będących z takimi facetami. Miliony szkoleń i rozmów z psychologami w pracy, ale dalej nie potrafił zrozumieć ich toku myślenia. Skro bije to będzie bił dalej, skoro uderzył raz to uderzy następny. Nie ma innej opcji. Brzydził się tymi mężczyznami. Zapalił papierosa przed domem starców. Praca w policji bardzo go zmieniła. Zrobił się bardzo wyczulony na ludzi i otoczenie. Nie był już naiwny, ani zbuntowany. Miał ściśle określone priorytety. Liczył tylko na siebie, bo każdy się od niego odsunął. Każdy poza dziadkiem, który okazał mu serce i podał dłoń gdy był na dnie. Gdyby nie on, to raczej by się nie podniósł. Zgasił papierosa i zobaczył, że podjeżdża auto na parking. Wysiadł nie kto inny jak narzeczony Martyny. Zauważył go i podniósł rękę na znak przywitania. Michał kiwnął głową. Wiedział, że podejdzie do niego więc czekał. 
Na: Cześć. Nie mieliśmy okazji zbyt korzystnie zacząć znajomości. Jestem Jan Nowicki.- Podał mu wizytówkę. Radca prawny. Wiele wyjaśniało. Michał nic nie mówił.
J: Przepraszam za tamtą sytuację i dziękuję, że nie wniosłeś skargi na moją Martynkę. Byliśmy spóźnieni na nauki do kościoła... Wyszedłem wcześniej z pracy a ona jak zwykle się spóźniła stąd ta nerwówka nasza.- Michał pokiwał głową. Słuchał tej pięknej manipulacji. Czarujący, elegancki, z dobrym zawodem. Idealny przemocowiec. 
Mi: Nie ma sprawy. Też niepotrzebnie się uniosłem, byłem po służbie rozdrażniony.- Czekał, czy złapie haczyk. Jan wyprostował się. 
J: Żołnierz?
Mi: Policjant. Michał Janicki. - Pokazał odznakę. 
J: Dobrze jest znać jakiegoś porządnego policjanta.- Zagadał przyjaźnie i na luzie. 
Mi: Zależy dla kogo.- Michał go zmierzył. Jan się wzdrygnął. 
Mi: Żartuję, wyluzuj, bo idzie twoja piękna narzeczona. - Zaczepił go kolejny raz. 
J: Jaka? Coś ty powiedział?- Bingo. Michał go zignorował. Zwrócił się za to do wystraszonej ich wspólnym widokiem Martyny. 
Mi: Na dziś koniec, piękna? Dziękuję za dziś Martynko.- blefował, ale próbował sprowokować Jana, który ledwo panował nad sobą. Martyna otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nic nie mogła wydusić. 
J: Coś ty kurwa powiedział? Podbijasz do mojej kobiety?
M: Janek, spokojnie, on tylko jest miły...- ocknęła się i próbowała interweniować, stojąc między mężczyznami. 
J: Miły? Podoba ci się ona? Co chciałbyś ją przelecieć? - Martyna chciała go odciągnąć, od Michała, który kpiąco na niego patrzył i ciągle go prowokował, ale narzeczony ją odepchnął i zbliżył się do policjanta. 
J: Jeszcze raz się do niej zbliż, to zrobię tak, że przestanie ci się podobać psie. - Zagroził mu.
Mi: Wyzwanie przyjęte, czekam z niecierpliwością co zrobisz, ale pamiętaj, że zmiażdżę cię krawaciarzu, jeśli zobaczę jeszcze jednego siniaka na niej.- Wyszeptał mu w twarz. 
Mi: Nie idź z nim.- Rzucił do Martyny, która miała łzy w oczach. Czekał na jej reakcję. Stała miedzy nimi. Dokonała fatalnego wyboru idąc w stronę oprawcy. Machnął ręką. Liczył, że jego interwencja powstrzyma tyrana przed znęcaniem się nad Martyną. Dał mu do zrozumienia, że wie o jej sytuacji wystarczająco dużo, żeby go udupić. 
M: Nawet nie wiesz co narobiłeś...- Wyszeptała do siebie. 

Komentarze