12.

  20.09.2020

Usiadła w niewielkiej sali przesłuchań. Spuściła wzrok i patrzyła w blat biurka. Myślami była już daleko stąd. Zawsze tak uciekała od zachowania Jana. To ją uspokajało. Jedynie tylko w swojej głowie panowała nad życiem. 
Sz: Proszę tutaj podpisać pani Martyno.- Wzdrygnęła się, gdy zauważyła jego rękę z kartka nad nosem. Kiwnęła głową i obolałą ręką zakończyła sprawy z Janem. Popatrzyła chwilę na spokojnego policjanta, który też jej się przyglądał. Brunet, dobrze zbudowany, o ciepłym spojrzeniu i pełnych ustach. A ona szpetna jak noc. Chwilę zastanawiała się co myśli o jej wyglądzie. 
M: Dziękuję panu...- Powiedziała łagodnie. 
Sz: A ja bym chciał panią przeprosić za zachowanie tych dwóch baranów... Nie mam pojęcia co w nich wstąpiło... Nigdy...- Przerwała mu.
M: Tak się nie zachowywali... Jasne... Rozumiem... Pójdę już, jeśli to wszystko.- Podniosła się pewnie. On również wstał. 
Sz: Wyciągnę konsekwencję z ich zachowania, żeby pani wiedziała.
M: Nie trzeba mi już więcej kłopotów...
Sz: Kłopoty mogą się dopiero zacząć.- Zamarła. Serce waliło jej jak oszalałe. 
Sz: Tacy jak on nie odpuszczają...- Pokazał na jej twarz. Potrząsnęła głową. Chciała już coś powiedzieć, ale jej przerwał otwierając akta, które wcześniej miał w ręce jej ulubione policjant. 
Sz: Nie wiem, co powiedział pani ten dupek z mojego wydziału i jak panią potraktował, ale mi może pani zaufać... Nimi się zajmę później, może być pani pewna... Ale zależy mi na pani bezpieczeństwie. - Kipąco się uśmiechnęła, słysząc wyniosłe słowa mężczyzny.
M: Zaufać... Mężczyzną? Po tym co jeden mi zrobił i jak wyglądam...? Niech pan przestanie... Macie podpis mój i możecie mieć w dupie moją sprawę... Zaraz i tak pan się dowie z teczki, że mam zielone papiery, które załatwił mi nie kto inny jak mężczyzna, który mnie skatował... ale to ja zawsze już będę sfiksowana, bo nikt kilka lat temu od was mi nie uwierzył jak mówiłam prawdę i tak zaczął się mój koszmar... a on i tak by się wywinął mając takiego asa w rękawie i bym została już kompletnie z niczym... Pana kolega już z góry mnie skreślił, jak tylko przeczytał że byłam w psychiatryku... Kij z tym jak wyglądam i co mi zrobiono... skoro ona jest obłąkana... Więc podziękuję za troskę...- Szymon zmarszczył brwi, jednak zachował spokój. Czuła jak prześwietla ją wzrokiem. Wytrzymała jego badawcze spojrzenie.
M: Mogę już iść?
Sz: Tak... Ja pani wierze.- Powiedział to z taką stanowczością i opanowaniem, że była w szoku. 
Sz; Ja pani wierze i nie pozwolę mu...- Nie skończył, bo uciekła z sali... Po drodze obiła się o Michała, który patrzył za nią. Szymon stanął w drzwiach. Wzrok policjantów się skrzyżował. Głową go do siebie wezwał. Rzucił mu akta. 
Sz: Wiedziałeś?- Wycedził przez zaciśnięte zęby. 
Mi: Co kurwa? Nie miałem okazji czytać jej akt. Ten chuj je trzymał i przesłuchiwał jej typa... W tym czasie miałem skończyć inne dochodzenia... Najlepiej będzie jeśli weźmiesz od nas jej sprawę... I dasz mnie do kogoś innego... Nie zamierzam robić nic więcej z Adrianem... I do tego nie jestem obiektywny...
Sz; A to dlaczego?- Michał był pewny, że Martyna mu powiedziała... Podrapał się po głowie. 
Mi: Bo przeze mnie ona tak wygląda... Poznałem ją w domu opieki u dziadka. Ona nim się zajmowała, widziałem jak jej kochaś się zachowywał względem niej, widziałem rany na jej ciele, próbowałem ją przekonać, żeby odeszła od niego, oferowałem pomoc i... sprowokowałem go... wyżył się na niej... Jej wygląd to moja wina...
Sz; Kurwa mać! Pojebie mnie... Kiedy zamierzałeś mi to powiedzieć? Adrian wiedział o waszej znajomości?
Mi: Nie... on od początku był agresywny w stosunku do niej...
Sz; To nie jest nasz jedyny problem z nią...
Mi: To znaczy?
Sz: Właśnie odnalazłeś dziewczynę z mostu... 
Mi: Ja pierdole! To nie jest prawda... Martyna jest opiekunką mojego dziadka... Przecież bym ją poznał do chuja! Jadę do  niej!
Sz: I co jej kurwa powiesz?! Ona i jej typ najwyraźniej też cię nie poznali. Anie mnie.- Dodał po chwili.
Sz: Ochłoń. Bo to dopiero początek... Odsuwam was od sprawy. Musimy ją obserwować i modlić się żeby cwaniak nam czegoś nie wywinął i nie doniósł na ciebie, a on w coś pogrywa... skoro nie powiedział o waszej znajomości Adrianowi. Wiec albo cię rozpoznał albo będzie szantażować. 

Komentarze